Opieszałość oraz brak dbałości o interesy polskich rolników, zmagających się z załamaniem rynku i niekontrolowanym napływem żywności z Ukrainy.
To głównie zarzucają rolnicy Januszowi Wojciechowskiemu, europejskiemu komisarzowi do spraw rolnictwa.
Wczoraj spotkali się z nim na drodze S3, na węźle w Renicach. Rolnicy w emocjonalnym tonie domagali się przyspieszenia obiecanych działań.
- Ugorowanie zawieszone, a miało go nie być wcale... Zielonego Ładu ma nie być! My chcemy godnie pracować i godnie mieć za to zapłacone - krzyknął rolnik.
- Jeśli chodzi o ugorowanie, to zobowiązuję się również do tego, żeby to się nie skończyło tylko na zawieszeniu, ale żeby ono było wycofane w ogóle - odpowiedział Wojciechowski.
- Kolega powtórzył: Zielony Ład do kosza, całkowicie! Wtedy będziemy rozmawiać - dodał drugi rolnik.
Janusz Wojciechowski zapewniał o swoich staraniach, których efektem - jak wskazał - jest m.in. rezygnacja z wymogu ograniczenia pestycydów i wyłączenie rolnictwa z limitów emisji CO2.
"Nie zamierzam podawać się do dymisji, zwłaszcza kiedy rolnicy oczekują ode mnie twardej i ciężkiej pracy" - tak Wojciechowski skomentował pytania o swoją rezygnację po wypowiedzi lidera PiS, który sugerował jego odwołanie z Komisji Europejskiej.
- Niektórzy mnie zniechęcali, żeby tu przyjechać. Zdawałem sobie sprawę, że te rozmowy nie będą łatwe, ale one są potrzebne po prostu. Ja też jestem mocniejszy, jeżeli głos rolników jestem w stanie przekazać - dodał Wojciechowski.
Wojciechowski dodał, że palącym problemem jest dalej ukraińskie zboże i dziurawy system kontroli przepływu ziarna przez granicę. Zapowiedział też kolejne spotkania z rolnikami, żądającymi podjęcia konkretnych działań w obronie rodzimego rynku.
Wczoraj spotkali się z nim na drodze S3, na węźle w Renicach. Rolnicy w emocjonalnym tonie domagali się przyspieszenia obiecanych działań.
- Ugorowanie zawieszone, a miało go nie być wcale... Zielonego Ładu ma nie być! My chcemy godnie pracować i godnie mieć za to zapłacone - krzyknął rolnik.
- Jeśli chodzi o ugorowanie, to zobowiązuję się również do tego, żeby to się nie skończyło tylko na zawieszeniu, ale żeby ono było wycofane w ogóle - odpowiedział Wojciechowski.
- Kolega powtórzył: Zielony Ład do kosza, całkowicie! Wtedy będziemy rozmawiać - dodał drugi rolnik.
Janusz Wojciechowski zapewniał o swoich staraniach, których efektem - jak wskazał - jest m.in. rezygnacja z wymogu ograniczenia pestycydów i wyłączenie rolnictwa z limitów emisji CO2.
"Nie zamierzam podawać się do dymisji, zwłaszcza kiedy rolnicy oczekują ode mnie twardej i ciężkiej pracy" - tak Wojciechowski skomentował pytania o swoją rezygnację po wypowiedzi lidera PiS, który sugerował jego odwołanie z Komisji Europejskiej.
- Niektórzy mnie zniechęcali, żeby tu przyjechać. Zdawałem sobie sprawę, że te rozmowy nie będą łatwe, ale one są potrzebne po prostu. Ja też jestem mocniejszy, jeżeli głos rolników jestem w stanie przekazać - dodał Wojciechowski.
Wojciechowski dodał, że palącym problemem jest dalej ukraińskie zboże i dziurawy system kontroli przepływu ziarna przez granicę. Zapowiedział też kolejne spotkania z rolnikami, żądającymi podjęcia konkretnych działań w obronie rodzimego rynku.