Trutki rozłożone na tarasie nie pomagają. Szczurów jest coraz więcej, a niektóre próbują dostać się nawet do mieszkania - mówi pani Katarzyna, mieszkanka bloku przy ulicy Dembowskiego: - Te szczury dachem wskakują nam na czwarte piętro, na nasz taras. Nie tylko nasz, ale sąsiadów też. Są założone cztery specjalne pojemniki z trutkami i co trzy dni pan z zakładu deratyzacji przychodzi i napełnia te pojemniki, bo są wszystkie puste.

- Wychodzą kominami. Szczur może podskoczyć co najmniej na wysokość metra. Okno było uchylone i szczur chciał wskoczyć przez tę szparę, między ramę okna a futrynę. Na nasze szczęście zawisł, zablokował się i musieliśmy niestety jakoś sobie z nim poradzić. Nie wiem ile on miał centymetrów, duży szczur - dodaje pani Katarzyna.

Problemem jest znajdująca się obok - na ulicy Cegielskiego - opuszczona kamienica. Z jej kominów szczury dostają się na nasz taras - dodaje pani Katarzyna.

- Kiedy nie zrobi się porządku z tą wysiedloną kamienicą, odpowiednie służby nie zajmą się tymi szczurami, no to my sobie z tym nie poradzimy, bo ich tam pewnie jest pełno. Właścicielem opuszczonej kamienicy jest miasto. Myślę, że tutaj miasto też podejmie jakieś kroki, żeby się z tym problemem uporać - mówi pani Katarzyna.

Miasto zadeklarowało dodatkowe deratyzacje - informuje Sylwia Cyza-Słomska ze szczecińskiego magistratu: - Zgodnie z obowiązującym prawem taka deratyzacja odbywa się dwa razy w roku - wiosną i jesienią. Teraz rzeczywiście była w kwietniu tego roku. Jeśli jest potrzeba i jest sygnał, to będzie powtórzona w tym miejscu. Myślę, że jest to kwestia dni.