Mówienie w dzisiejszych czasach o "zbyt bogatym rynku pracy", przy braku miejsca pracy statystycznie ilościowo dla jednej na pięć osób - jest delikatnie określając nieporozumieniem. Rozpatrując rzecz jakościowo, to znaczy pod względem niedopasowania kwalifikacji osób poszukujących zatrudnienia - do oczekiwań zatrudniających, dałoby jeszcze gorszy rezultat. Prawda jest inna, Pan Dominiak-Górski doskonale ją zna i nie rozumiem, dlaczego postanowił nadal ją... no może nie ukrywać, ale pomijać czy nie uwzględniać. Otóż ludzie którzy nie płacą za mieszkanie komunalne oraz nie chcą odpracować swojego długu robią to dlatego, że NIE MUSZĄ. Czują się bezkarni, wiedzą, że władze miasta nic im nie mogą zrobić a już z pewnością nie mogą ich usunąć z tych mieszkań. Na takie zachowanie pozwala im stan prawny i praktyka jego interpretowania i stosowania. Znaczna część z tych dłużników ukrywa prawdziwy stan materialny swojej rodziny i udaje biedotę po prostu po to, by mieszkać "za darmo" - czyli kosztem innych lokatorów, swoich uczciwych sąsiadów. Skoro nie muszą, to nie płacą - po prostu. Są anonimowi, jeżdżą niezłymi samochodami, mają telewizory... ba; nawet czasem po kilka. Pamiętam opowiadania pewnej opiekunki społecznej o rodzinie, które złożyła podanie o dofinansowanie rachunku za energię elektryczną. Przy wizycie kontrolnej dotyczącej ich stanu materialnego a więc zasadności oczekiwania pomocy - okazało się, że mają kilka telewizorów, w każdym pokoju oddzielnie dla oddzielnego domownika... I co? Ewidentnie próbowali wyłudzić pomoc społeczną ale nie ponieśli żadnej odpowiedzialności. W Polsce prawo chroni złodziei i oszustów a jest bezwzględne wobec uczciwych, to jak ci ludzie mają się zachowywać? Tacy ludzie mają już do cna wypaczony w minionym ustroju sposób "myślenia" i apelami, prośbami, stwarzaniem możliwości pozbycia się długu - nic się nie wskóra. Uważają oni, że są biedni; kupują to co potrzeba w gospodarstwie domowym, kupują po "pół literka" i grilla na każdy weekend a potem patrzą, że już im na końcu na mieszkanie nie wystarczyło, to mówią: biedny jestem, nie zapłacę... Tymczasem w Szczecinie około 14 tysięcy rodzin oczekuje w kolejce na przyznanie mieszkania komunalnego, gnieżdżąc się w ciasnocie albo w altankach czy adaptowanych na mieszkanie garażach. Cóż to za gospodarz miasta, że pozwala bezkarnie mieszkać dłużnikom nie płacącym za mieszkania a nie tym, którzy cierpiąc z powodu braku lokum by c wdzięcznością co do grosza zawsze płacili, dziękując Bogu za tę łaskę, że mają swój kąt... Bo przecież normalny, uczciwy człowiek najpierw odlicza kwoty na opłaty a na końcu patrzy - ile mu pozostało na życie... Jeśli ktoś przeżył brak własnego kąta, będzie doceniał swoje mieszkanie i zrobi wszystko by się nie narazić znowu na jego utratę. Dłużnicy myślą odwrotnie, kategoriami z czasów PRL-u; należy mi się a jak nie zapłacę - nic mi nie mogą zrobić. Sprawa jest prosta: byłyby eksmisje, egzekucje długu w postaci przejęcia samochodów czy mienia w poczet zadłużenia, to 70m - n80% długu ci lidzie sami by natychmiast zwrócili, albo sami zabiegali o rozłożenie na raty itp. Pozostałoby 20 - 30% tych, co rzeczywiście nie mają na mieszkanie, wobec których można by poszukiwać tańszych alternatyw, np tańszych w eksploatacji mieszkań. Jak dotychczas - pomoc społeczna nie dofinansowuje opłat za mieszkanie, ponieważ oni także wiedzą, że nikt za niepłacenie z mieszkania wyrzucony nie będzie, a jeśli już - to mają swoje domy pomocy społecznej.
Oczywiście odrębną kwestią jest, dlaczego tak wielu ludzi jest tak biednych w tym kraju, dlaczego wydaje się aż 40 miliardów złotych na pomoc społeczną i dlaczego połowa z tej kwoty nie trafia do rzeczywiście potrzebujących...

Eksmisja "na bruk" to konieczność. I to wcale nie będzie niehumanitarne: jeśli ktoś uważa, że należy się troszczyć o tych, którzy nie płacą i chce im pomóc to przecież każdy może przyjąć eksmitowanego pod swój dach albo wynająć mu mieszkanko i opłacać za niego czynsz. A ja, w trosce o morale tych ludzi, zmusiłbym ich do opuszczenia zajmowanego lokalu.
A Pan Dominiak-Górski bzdury opowiada - w obecnym stanie prawnym nie ma sensu kontynuowania programu.

Kontynuowanie programu miałoby sens wówczas, gdyby po pierwsze - istniał "bat" na tych cwaniaków w postaci realnej groźby eksmisji, bo wtedy sami będą chętnie korzystali z takiej formy zwrotu długu; po drugie - gdy prace społecznie użytecznie byłyby faktycznie społecznie użyteczne, w większym stopniu obłożone kwotą zwrotu długu, wykonywane np. po godzinach normalnej pracy oraz rzeczywiście przyczyniające się do wzrostu estetyki, porządku, czystości itp. Gdyby faceci z kamienicy sami porządnie wyremontowali bramę, klatkę schodową - to będzie efekt i finansowy, i estetyczni i jeszcze na dodatek możliwe, że będą oni bardziej szanować tę swoją własną pracę i bronić przed wandalami. Już po pierwszej realnej eksmisji - kolejka by się ustawiła do odrabiania długu a duże część długu by po prostu normalnie została wpłacona do kasy miasta. Moim zdaniem eksmisja na bruk powinna być dopuszczalna. Oczywiście rozumiem przez to nie konkretny "bruk" a brak obowiązku zapewnienia lokalu zastępczego, w skrajnych przypadkach ludzi nadających się już tylko do Domów Pomocy Społecznej. Powinny być różne propozycje mieszkaniowe o różnych kosztach, dla każdego coś odpowiedniego w tym i baraki socjalne gdzieś pod miastem a nie na Placu Rodła. Poza tym co do kosztów energii i wody - doskonale w Anglii sprawdził się system udostępniania ich po wniesieniu opłaty a nie płacenie już po zużyciu. Mam na myśli system automatów na monety. W takim rozwiązaniu nie ma żadnych długów; wrzuci lokator monetę na 1 metr sześcienny gazu - to ugotuje obiad aż do wykorzystania 1 metra, jak za mało - to ziemniaczki niedogotowane będzie żarł... wrzuci monetę na 1 godzinę świecenia żarówki to będzie się świeciła dokładnie 1 godzinę... No i oczywiście kary pieniężne z automatyczną zamianą na więzienie za uszkodzenie czy zniszczenie takiego automatu.