Wśród fanów sportu, którzy nie mogli zobaczyć meczu Polska-Anglia byli prawnicy. Trzej adwokaci ze Szczecina będą domagać się odszkodowania za bilety i dojazd do stolicy.
Według mecenasa Michała Lizaka, związek nie wywiązał się z umowy z kibicami. - Już teraz widać pewne przepychanki na linii PZPN, a Ministerstwo Sportu i Turystyki. W mojej ocenie podmiotem, który zawarł umowę z kibicami jest PZPN - powiedział Lizak.
- PZPN nie ma nic na swoją obronę - uważa prawnik. - W grę wchodzi jedyna obrona, czyli siła wyższa. Musielibyśmy mieć sytuację, która jest nie do przewidzenia, natomiast nie deszcz, który jest czymś normalnym w październiku.
PZPN zamierza zwrócić pieniądze, ale tylko za bilety.
Feralny mecz nasza reprezentacja miała rozegrać we wtorek na Stadionie Narodowym w Warszawie. Nowy obiekt kosztował prawie 2 mld zł, ale murawa namokła. Jak tłumaczyły PZPN i Narodowe Centrum Sportu, dachu nie można było zasunąć.