Zachodniopomorscy rolnicy, którzy domagają się zmiany zasad sprzedaży państwowej ziemi, są rozczarowani wizytą wicepremiera w Szczecinie.
Rolnicy nadal zamierzają blokować traktorami ulice Szczecina i regionu, choć Robert Tarnowski deklaruje, że nie chodzi o utrudnianie życia kierowcom. Jak jednak tłumaczy, nie ma innego wyjścia.
Związkowcy wiązali bowiem duże nadzieje z przyjazdem Piechocińskiego, ale negocjacje nie doszły do skutku. - Pan premier stwierdził, że na salonach warto bywać, a do rolników nie warto wyjść. Myślę, że zachował się niestosownie. Nie słyszałem też, żeby minister pomógł rolnikom, odkąd został wicepremierem - powiedział Tarnowski.
Janusz Piechociński spotkał się w niedzielę tylko z przedstawicielami protestujących i nie wyszedł do rolników, którzy od miesiąca koczują przed siedzibą Agencji Nieruchomości Rolnych. - Ministerstwo rolnictwa dąży do kompromisu, a rolnicy swoim protestem sprzyjają opozycji, która na wiosnę chce złożyć wniosek o wotum nieufności dla premiera - mówił na konferencji prasowej wicepremier i minister gospodarki.
Janusz Piechociński dodał, że ministerstwo przygotowuje "odpowiednie rozwiązanie legislacyjne", które ma rozwiązać problem sprzedaży państwowej ziemi.
Tarnowski przyznał, że pewien kompromis udało się wypracować, ale podczas poprzednich rozmów ze specjalistami resortu rolnictwa i Agencji Nieruchomości Rolnych. Rolnicy mogliby m.in. blokować przetargi na sprzedaż ziemi, gdyby uznali, że mogą startować w nich podstawione osoby, dysponujące zagranicznym kapitałem.
To jednak związkowcom nie wystarcza - chcą odwołania dyrektora szczecińskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych.
Tarnowski pytany o to, czy rolnicy nie poszli o krok za daleko odpowiedział, że nie. Jak mówił, wcześniej wielokrotnie próbowali pokojowo załatwić problem. Rozmowy z ministrem rolnictwa i posłami nic nie jednak nie dały.
Posłuchaj i zobacz "Rozmowy pod krawatem".