Poddani ostrej krytyce prokuratorzy ze Szczecina zabierają głos. W oświadczeniu dla mediów śledczy, którzy postawili zarzuty korupcyjne restauratorowi Pawłowi G. i sześciu innym osobom piszą, że decyzja sądu o zwolnieniu podejrzanych z aresztu nie oznacza, że są oni niewinni.
Według obrońców, już same zarzuty są błahe, bo jak poinformowali dziennikarzy, chodzi o wręczenie zegarka czy wejściówki do strefy kibica.
Inaczej materiał dowodowy, do którego adwokaci nie mają wglądu, ocenia rzeczniczka szczecińskiej prokuratury okręgowej Małgorzata Wojciechowicz.
- Materiał dowodowy w wysokim stopniu uprawdopodobnił fakt popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów, a przedstawione w zarzutach korzyści majątkowe są powiązane z konkretnymi działaniami funkcjonariuszy na rzecz poszczególnych przedsiębiorców - mówi Wojciechowicz.
Wciąż jednak nie wiemy, o jakie przysługi chodzi. O tym nie chce mówić nie tylko prokuratura, ale i obrońcy. Śledztwo trwa.
- Dokonana przez sąd ocena materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie nie może być traktowana jako ostateczne rozstrzygnięcie kończące tę sprawę - tłumaczy Wojciechowicz.
W sumie zarzuty przyjmowania lub wręczania łapówek usłyszało 9 osób, wszystkie przebywają na wolności.