Po dwóch tygodniach znany szczeciński restaurator Paweł G. i 6 innych osób, na których ciążą zarzuty korupcyjne, wyszli na wolność.
Sąd okręgowy uchylił decyzję sądu rejonowego o tymczasowym aresztowaniu szczecińskich biznesmenów i urzędników kontroli skarbowej. Podejrzani nie muszą też wpłacać kaucji.
Wychodząc z aresztu Paweł G. powiedział, że zaprosi dziennikarzy na konferencję prasową, nie wykluczył, że będzie domagać się odszkodowania za areszt. Skomentował również postawione mu zarzuty - według prokuratury, miał przekupywać urzędników rabatami w swoich restauracjach.
- Likwidujemy wszystkie rabaty dla VIP-ów. Wszyscy są naszymi VIP-ami. Robimy specjalne ceny dla wszystkich - powiedział G. - W sobotę zapraszam wieczorem wszystkich przyjaciół, żeby uczcić zwycięstwo, na razie pierwsze, nad prokuraturą. Potem zobaczymy.
Restaurator ocenił też aresztowe menu. - Jedzenie w więzieniu nie było najgorsze, starali się. Był żurek, biała kiełbasa na święta, także wszystko elegancko - stwierdził Paweł G.
Jeszcze w sądzie obrońca biznesmena Przemysław Kowalewski wyjaśnił, co było podstawą do uchylenia aresztu. - Sąd poddał druzgocącej krytyce postanowienie sądu rejonowego, jak i wniosek prokuratora. To postanowienie naruszało szereg przepisów prawa procesowego. Przede wszystkim brak jest jakichkolwiek dowodów popełnienia czynów zarzucanych przez prokuratora mojemu klientowi - mówił Kowalewski.
Dwa tygodnie temu CBA zatrzymało w Szczecinie 9 osób. To Paweł G., jego syn Dominik oraz pracownik, a także właściciel szczecińskiego salonu pogrzebowego, współwłaściciel sieci jubilerskiej, troje urzędników kontroli skarbowej i pracownica sanepidu.
Wszyscy usłyszeli zarzuty przyjmowania lub wręczania łapówek. Na liście prezentów były karnety do strefy kibica, przejazdy taksówką czy zegarki. Nie wiadomo jednak o jakie przysługi chodziło. Śledztwo jest w toku.
Dwie osoby - pracownica sanepidu i pracownik Pawła G. - przyznały się do winy i wyszły za kaucją.
Wychodząc z aresztu Paweł G. powiedział, że zaprosi dziennikarzy na konferencję prasową, nie wykluczył, że będzie domagać się odszkodowania za areszt. Skomentował również postawione mu zarzuty - według prokuratury, miał przekupywać urzędników rabatami w swoich restauracjach.
- Likwidujemy wszystkie rabaty dla VIP-ów. Wszyscy są naszymi VIP-ami. Robimy specjalne ceny dla wszystkich - powiedział G. - W sobotę zapraszam wieczorem wszystkich przyjaciół, żeby uczcić zwycięstwo, na razie pierwsze, nad prokuraturą. Potem zobaczymy.
Restaurator ocenił też aresztowe menu. - Jedzenie w więzieniu nie było najgorsze, starali się. Był żurek, biała kiełbasa na święta, także wszystko elegancko - stwierdził Paweł G.
Jeszcze w sądzie obrońca biznesmena Przemysław Kowalewski wyjaśnił, co było podstawą do uchylenia aresztu. - Sąd poddał druzgocącej krytyce postanowienie sądu rejonowego, jak i wniosek prokuratora. To postanowienie naruszało szereg przepisów prawa procesowego. Przede wszystkim brak jest jakichkolwiek dowodów popełnienia czynów zarzucanych przez prokuratora mojemu klientowi - mówił Kowalewski.
Dwa tygodnie temu CBA zatrzymało w Szczecinie 9 osób. To Paweł G., jego syn Dominik oraz pracownik, a także właściciel szczecińskiego salonu pogrzebowego, współwłaściciel sieci jubilerskiej, troje urzędników kontroli skarbowej i pracownica sanepidu.
Wszyscy usłyszeli zarzuty przyjmowania lub wręczania łapówek. Na liście prezentów były karnety do strefy kibica, przejazdy taksówką czy zegarki. Nie wiadomo jednak o jakie przysługi chodziło. Śledztwo jest w toku.
Dwie osoby - pracownica sanepidu i pracownik Pawła G. - przyznały się do winy i wyszły za kaucją.
Pawel G. skomentował postawione mu zarzuty - według prokuratury, miał przekupywać urzędników rabatami w swoich restauracjach.
Jeszcze w sądzie obrońca Pawła G. Przemysław Kowalewski wyjaśnił, co było podstawą do uchylenia aresztu.