Pracownica szczecińskiego sanepidu, która jest podejrzana o korupcję, zmienia wyjaśnienia. Tuż po zatrzymaniu kobieta przyznała się do winy, a teraz się z tego wycofuje - pisze "Gazeta Wyborcza".
Danuta P. twierdzi, że to agenci CBA przekonywali ją, że jeśli się przyzna, to uniknie aresztu. W rozmowie z dziennikiem wyjawiła też o co dokładnie jest podejrzana. Według prokuratury, w zamian za rabat na ślubną kolację w restauracji Pawła Golemy, powiadomiła go o kontroli sanepidu. Kobieta twierdzi, że nawet nie wiedziała o upuście, bo za przyjęcie płacił mąż.
Danuta P. napisała skargę na funkcjonariuszy CBA. Jak utrzymuje, nie powiadomili jej adwokata o zatrzymaniu i sugerowali, by przyznała się do winy. Śledczy dopiero rozpatrują jej zażalenie.
Kilka miesięcy temu prokuratura postawiła zarzuty wręczania lub przyjmowania łapówek 9 osobom. Wśród nich, oprócz Danuty P., jest także znany restaurator - Paweł Golema, jego syn, szczecińscy przedsiębiorcy i urzędnicy kontroli skarbowej.
Zdaniem śledczych, biznesmeni przekupywali urzędników zniżkami w restauracjach czy karnetami do strefy kibica.
Danuta P. napisała skargę na funkcjonariuszy CBA. Jak utrzymuje, nie powiadomili jej adwokata o zatrzymaniu i sugerowali, by przyznała się do winy. Śledczy dopiero rozpatrują jej zażalenie.
Kilka miesięcy temu prokuratura postawiła zarzuty wręczania lub przyjmowania łapówek 9 osobom. Wśród nich, oprócz Danuty P., jest także znany restaurator - Paweł Golema, jego syn, szczecińscy przedsiębiorcy i urzędnicy kontroli skarbowej.
Zdaniem śledczych, biznesmeni przekupywali urzędników zniżkami w restauracjach czy karnetami do strefy kibica.