Jesteśmy w ścisłym kontakcie z rządem francuskim - mówił po piątkowych wydarzeniach prezydent USA Barack Obama.
Zdaniem amerykańskich komentatorów tutejszej sceny politycznej cytowanych w mediach, zarówno Stany Zjednoczone, Francja jak i Wielka Brytania mają ten sam problem. Kilka tysięcy urodzonych w tych krajach radykalnych islamistów wyjeżdża szkolić się i walczyć po stronie Państwa Islamskiego w Iraku czy Syrii. Następnie wracają tylko po to aby zabijać i rozprzestrzeniać terroryzm.
Kolejny raz o solidarności Stanów Zjednoczonych oraz ścisłej współpracy z rządem francuskim mówił prezydent Barack Obama. - Jesteśmy z Paryżem w ścisłym kontakcie. Chciałem zdecydowanie podkreślić i przesłać tę wiadomość do wszystkich Francuzów, że nasz kraj jest z wami. Modlimy się za was i wszyscy będziemy walczyć o wspólną sprawiedliwość, szczególnie w imieniu tych którzy polegli. Jako sojusznicy jesteśmy po tej samej stronie - zaznaczał Obama.
Materiał: CNN Newsource/x-news
W piątek we Francji zakończyła się obława na terrorystów odpowiedzialnych za atak na redakcję gazety "Charlie Hebdo". Policja weszła także do sklepu w Saint-Mande w Paryżu, gdzie zakładników przetrzymywał 32-letni szaleniec.
Operacja prowadzona była w dwóch miejscach równocześnie. Oddziały specjalne policji wkroczyły do drukarni w podparyskim Dammartin-en-Gol, gdzie zabarykadowali się bracia Kouachi oraz do sklepu w Saint-Mande w Paryżu, gdzie zakładników przetrzymywał 32-letni Amedy Coulibaly. Wszyscy napastnicy zginęli.
Terrorysta przetrzymujący w sklepie zakładników groził, że zabije wszystkich, jeżeli policja będzie usiłowała zatrzymać ekstremistów odpowiedzialnych za zabójstwo dziennikarzy "Charlie Hebdo".