Instytut Pamięci Narodowej przedstawi we wtorek opinię dotyczącą teczki TW "Bolek" przygotowaną przez Instytut Ekspertyz Sądowych z Krakowa. Dokumenty badane przez ekspertów znaleziono po śmierci generała Czesława Kiszczaka w jego domu.
Biegli Instytutu prowadzili badania z dziedziny pisma porównawczego. W teczce jest między innymi odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek".
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek mówi, że niezależnie od wyników badania dokumentów, sprawa współpracy byłego prezydenta jest powszechnie znana i została opisana w książce, 10 lat temu przez dwóch historyków IPN-u: Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza.
- Przez te 10 lat nikt nie podważył zawartych tam treści, z których jednoznacznie wynika, że Lech Wałęsa wtedy podpisał zobowiązanie współpracy i donosił na swoich kolegów - mówi Szarek.
Tymczasem Lech Wałęsa twierdzi, że dokumenty znalezione w domu generała Czesława Kiszczaka są sfałszowane. - Nie wierzę, aby bez przymusu grafolog potwierdził to, co jest oczywistą nieprawdą. Oni nawet nie wiedzą, jak powstały materiały - mówi Wałęsa.
Zbadanie dokumentów dotyczących TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez prokuratorów białostockiego oddziału IPN-u w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej.
Wszczęto je w lutym ubiegłego roku po wypowiedziach Lecha Wałęsy, który twierdził, że akta z teczki są sfałszowane. Chodziło między innymi o pokwitowania odbioru pieniędzy. Gdy Lech Wałęsa zanegował autentyczność okazanych mu dokumentów rękopiśmiennych TW "Bolka" z teczki, IPN zlecił ekspertyzy z dziedziny pisma porównawczego.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek mówi, że niezależnie od wyników badania dokumentów, sprawa współpracy byłego prezydenta jest powszechnie znana i została opisana w książce, 10 lat temu przez dwóch historyków IPN-u: Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza.
- Przez te 10 lat nikt nie podważył zawartych tam treści, z których jednoznacznie wynika, że Lech Wałęsa wtedy podpisał zobowiązanie współpracy i donosił na swoich kolegów - mówi Szarek.
Tymczasem Lech Wałęsa twierdzi, że dokumenty znalezione w domu generała Czesława Kiszczaka są sfałszowane. - Nie wierzę, aby bez przymusu grafolog potwierdził to, co jest oczywistą nieprawdą. Oni nawet nie wiedzą, jak powstały materiały - mówi Wałęsa.
Zbadanie dokumentów dotyczących TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez prokuratorów białostockiego oddziału IPN-u w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej.
Wszczęto je w lutym ubiegłego roku po wypowiedziach Lecha Wałęsy, który twierdził, że akta z teczki są sfałszowane. Chodziło między innymi o pokwitowania odbioru pieniędzy. Gdy Lech Wałęsa zanegował autentyczność okazanych mu dokumentów rękopiśmiennych TW "Bolka" z teczki, IPN zlecił ekspertyzy z dziedziny pisma porównawczego.