Ryszard Czarnecki z PiS przekonuje, że sprzeciw Polski wobec wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku szefa Rady Europejskiej, w dłuższej perspektywie, może być korzystny dla naszego kraju.
Premier Beata Szydło zapowiedziała, że nie podpisze konkluzji z unijnego szczytu. Ryszard Czarnecki mówił, że demonstracja zdecydowanej postawy może rodzić pewne konsekwencje. Wiceszef Europarlamentu przypomniał, że wybór Hermana van Rompuya na stanowisko szefa Rady w 2012 roku i analogiczny wybór Donalda Tuska 2,5 roku później został wpisany do konkluzji szczytów unijnych. Polityk podkreślał, że teraz, bez podpisu Polski, te konkluzje "faktycznie nie istnieją". "Unia Europejska pewnie będzie chciała (...) naginając unijne prawo, jakoś z tego wyjść" - zaznaczył Ryszard Czarnecki.
Donalda Tuska poparło wczoraj 27 unijnych przywódców. Sprzeciwiła się jedynie Polska, która proponowała na to stanowisko Jacka Saryusz-Wolskiego, byłego europosła PO.