Mieszkańcy Finsbury Park w Londynie wciąż gromadzą się w miejscu, gdzie w nocy furgonetka wjechała w grupę zebranych przed tutejszym meczetem. Jedna osoba nie żyje.
Przy taśmie policyjnej odgradzającej miejsce tragedii od reszty miasta zgromadził się tłum ludzi.
- Wszyscy jesteśmy w szoku - mówi Ema Salim, mieszkanka londyńskiej dzielnicy Finsbury Park, gdzie w nocy furgonetka wjechała w ludzi przed meczetem. Kobieta powiedziała, że wciąż upewnia się, czy w ataku nie ucierpiał nikt z jej rodziny, dla których meczet był lokalną świątynią.
- Czuję zaskoczenie i strach. Niedawno media pełne były doniesień o takich atakach. Ale nigdy o tym nie myślisz, nigdy nie odczuwasz dopóki nie zdarza się tuż przy drzwiach twojego domu i rozumiesz, że ludzi, których znasz mogła stać się krzywda - mówiła Ema Salim.
- Na początku to się zawsze nazywa: "incydent", potem wiadomo, że to terror, to niestety już część mojego życia. Dziś to może wydarzyć się wszędzie, mówi jeden z mieszkających w Finsbury Park.
Tymczasem brytyjska policja wzmocniła ochronę meczetów. - Wiernych udających się do meczetów jest coraz więcej, trwa ramadan, nie chcemy, by myśleli, że nie mogą prowadzić normalnego życia - zaznacza Sadiq Aman Khan, burmistrz Londynu.
W ataku zginęła jedna osoba, a 10 zostało rannych. Siedem osób pozostaje w szpitalach.
Policja traktuje sprawę jako akt terroryzmu. W areszcie jest 48-letni mężczyzna, którego przekazali policji londyńczycy przebywający w okolicy zdarzenia.
- Wszyscy jesteśmy w szoku - mówi Ema Salim, mieszkanka londyńskiej dzielnicy Finsbury Park, gdzie w nocy furgonetka wjechała w ludzi przed meczetem. Kobieta powiedziała, że wciąż upewnia się, czy w ataku nie ucierpiał nikt z jej rodziny, dla których meczet był lokalną świątynią.
- Czuję zaskoczenie i strach. Niedawno media pełne były doniesień o takich atakach. Ale nigdy o tym nie myślisz, nigdy nie odczuwasz dopóki nie zdarza się tuż przy drzwiach twojego domu i rozumiesz, że ludzi, których znasz mogła stać się krzywda - mówiła Ema Salim.
- Na początku to się zawsze nazywa: "incydent", potem wiadomo, że to terror, to niestety już część mojego życia. Dziś to może wydarzyć się wszędzie, mówi jeden z mieszkających w Finsbury Park.
Tymczasem brytyjska policja wzmocniła ochronę meczetów. - Wiernych udających się do meczetów jest coraz więcej, trwa ramadan, nie chcemy, by myśleli, że nie mogą prowadzić normalnego życia - zaznacza Sadiq Aman Khan, burmistrz Londynu.
W ataku zginęła jedna osoba, a 10 zostało rannych. Siedem osób pozostaje w szpitalach.
Policja traktuje sprawę jako akt terroryzmu. W areszcie jest 48-letni mężczyzna, którego przekazali policji londyńczycy przebywający w okolicy zdarzenia.