Amerykański Departament Stanu nazywa "niefortunną" decyzję Kremla nakazującą Stanom Zjednoczonym znaczną redukcję personelu dyplomatycznego w Rosji. Nakaz to odpowiedź Moskwy na zaostrzenie sankcji wobec Rosji przez Kongres i odebranie prezydentowi Donaldowi Trumpowi prawa do ich samodzielnego zniesienia.
Reakcja Waszyngtonu jest jak dotąd stonowana. Biały Dom nie zajął stanowiska w tej sprawie, a krótkie oświadczenie wydał tylko Departament Stanu. "To niefortunne i niepotrzebne posunięcie. W tej chwili oceniamy skutki tego kroku i rozważamy naszą odpowiedź" - głosi komunikat resortu dyplomacji Stanów Zjednoczonych.
Eksperci zwracają uwagę, że posunięcie Kremla, choć dosyć dotkliwe, nie oznacza, że 750 amerykańskich dyplomatów będzie musiało opuścić Rosję. Cięcia dotkną przede wszystkim Rosjan zatrudnionych przez placówki dyplomatyczne USA.
W ubiegłym tygodniu Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił ustawę odbierającą prezydentowi Trumpowi możliwość zniesienie sankcji wobec Moskwy bez zgody parlamentu. Kongres nałożył także dodatkowe restrykcje na Rosję. Biały Dom zapowiedział, że Donald Trump podpisze tę ustawę.