Po tragedii w Suszku na Pomorzu, gdzie w wyniku burzy zginęły dwie harcerki, w całej Polsce rozpoczęły się kontrole leśnych obozów. Wojewoda warmińsko-mazurski sprawdził obozy w Przerwankach niedaleko Giżycka.
W Przerwankach funkcjonują w tej chwili trzy obozy, na których wypoczywa w sumie prawie 300 osób. Harcerze mają opracowane procedury ewakuacyjne - zaprezentowali wojewodzie, jak szybko są w stanie opuścić obóz i dostać się w niezadrzewiony punt zbiórki. Dlatego Artur Chojecki uspokajał, że dzieci wypoczywające na Warmii i Mazurach są bezpieczne.
- Nasze służby współpracują w tym zakresie od początku wakacji, a same obozy mają wypracowane procedury na wypadek zagrożeń - mówił.
Strażacy przypominali zaś, że kontrolują obozy od samego początku.
- To już zaczyna się na etapie planowania wypoczynku. Uzgadniamy wszystkie kwestie dotyczące bezpieczeństwa dzieci i młodzieży - podkreśla warmińsko-mazurski komendant straż pożarnej Mirosław Hołubowicz.
Ale i tak wczoraj na obozach rozdzwoniły się telefony.
- Po informacjach o tragedii na Pomorzu rodzice dzwonili i pytali, czy u nas jest bezpiecznie. Tłumaczyłem, jakie mamy procedury ewakuacyjne i że mamy wyznaczone bezpieczne, niezadrzewione miejsce zbiórki w razie alarmu - mówi podharcmistrz Karol Ptasznik.
- Natomiast na moim obozie dzieci mogą schować się w dwóch budynkach. Stacje współpracuję też ze służbami, które informuję mnie o możliwych załamaniach pogody - dodaje podharcmistrz Adam Cichosz.
Na Warmii i Mazurach na ponad pięćdziesięciu obozach wypoczywa 1800 dzieci.
- Nasze służby współpracują w tym zakresie od początku wakacji, a same obozy mają wypracowane procedury na wypadek zagrożeń - mówił.
Strażacy przypominali zaś, że kontrolują obozy od samego początku.
- To już zaczyna się na etapie planowania wypoczynku. Uzgadniamy wszystkie kwestie dotyczące bezpieczeństwa dzieci i młodzieży - podkreśla warmińsko-mazurski komendant straż pożarnej Mirosław Hołubowicz.
Ale i tak wczoraj na obozach rozdzwoniły się telefony.
- Po informacjach o tragedii na Pomorzu rodzice dzwonili i pytali, czy u nas jest bezpiecznie. Tłumaczyłem, jakie mamy procedury ewakuacyjne i że mamy wyznaczone bezpieczne, niezadrzewione miejsce zbiórki w razie alarmu - mówi podharcmistrz Karol Ptasznik.
- Natomiast na moim obozie dzieci mogą schować się w dwóch budynkach. Stacje współpracuję też ze służbami, które informuję mnie o możliwych załamaniach pogody - dodaje podharcmistrz Adam Cichosz.
Na Warmii i Mazurach na ponad pięćdziesięciu obozach wypoczywa 1800 dzieci.