Moskwa pierwsza nie przerwie dyplomatycznej wojny - twierdzi agencja TASS, powołując się na wypowiedź szef rosyjskiego MSZ. Według Siergieja Ławrowa, Rosja na każde wyrzucenie swoich dyplomatów będzie odpowiadała zgodnie z zasadą wzajemności. Rosyjski minister wyraził też przekonanie, że w ten sposób zachodnie kraje "ograniczają możliwość prowadzenia dialogu z Moskwą".
- Jak daleko wszyscy zajdziemy - nie zależy od nas. W dyplomacji jest zasada wzajemności, której na razie nikt nie odwoływał i zasadę tę będziemy systematycznie stosować - oświadczył na konferencji prasowej w Moskwie szef rosyjskiej dyplomacji. Siergiej Ławrow stwierdził, że w dziecięcych zabawach obowiązywała inna zasada -„ten kto zaczął awanturę, ten pierwszy ją przerywał”.
- Nie chcemy upodabniać się do dzieci, ale nasi zachodni partnerzy właśnie tym się zajmują - podkreślił szef rosyjskiego MSZ.
W marcu Wielka Brytania jako pierwsza wydaliła 23 rosyjskich dyplomatów. W ten sposób rząd w Londynie zareagował na zamach w Salisbury, dokonany na byłego podwójnego agenta rosyjskiego i brytyjskiego wywiadu Siergieja Skripala. Zjednoczone Królestwo twierdzi, że za atakiem stoją rosyjskie służby. W ramach solidarności z Londynem blisko 30 krajów - w tym Polska - uznało część rosyjskich dyplomatów za persona non grata.
Moskwa odpowiedziała retorsjami i jak wynika z oświadczenia Siergieja Ławrowa, nie zamierza się zatrzymać.