Precedens w powojennej historii świata - tak wydalenie rosyjskich dyplomatów z 25 krajów nazwał w "Rozmowach pod krawatem" w Radiu Szczecin poseł Jan Mosiński. To reakcja na zamach chemiczny na byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala i jego córkę, o przeprowadzenie którego oskarżany jest Kreml.
Parlamentarzysta tłumaczył, że mógł to być element cichej wojny Rosji z Zachodem, do której doszło na obszarze NATO i Unii Europejskiej.
- Prezydent Putin przeliczył się trochę, licząc, że skoro Wielka Brytania wyszła [z Unii Europejskiej - przyp. red.], to można w nią uderzyć i obserwować jak na atak chemiczny zareaguje społeczność międzynarodowa. Zapewne liczył, że to rozejdzie się po kościach... Ale się przeliczył! - ocenił Jan Mosiński.
Jan Mosiński dodawał też, że jeżeli potwierdzi się, że za atakiem na Skripala stoją rosyjskie służby, inaczej powinno wyglądać rozpatrywanie katastrofy smoleńskiej.
- Prezydent Putin przeliczył się trochę, licząc, że skoro Wielka Brytania wyszła [z Unii Europejskiej - przyp. red.], to można w nią uderzyć i obserwować jak na atak chemiczny zareaguje społeczność międzynarodowa. Zapewne liczył, że to rozejdzie się po kościach... Ale się przeliczył! - ocenił Jan Mosiński.
Jan Mosiński dodawał też, że jeżeli potwierdzi się, że za atakiem na Skripala stoją rosyjskie służby, inaczej powinno wyglądać rozpatrywanie katastrofy smoleńskiej.