W Szwecji coraz częściej słychać głosy krytyki wobec sposobu zarządzania kryzysem tamtejszych władz.
Szwedzki naukowiec jest jednym z wielu publicystów, którzy w ostatnich dniach na łamach prasy krytykują zarówno obecny i jak i poprzedni rząd Szwecji. - Już ekipa premiera Reinfeldt’a nie brała na poważnie spraw związanych z obronnością kraju. Zarówno tej wojskowej jak i cywilnej. Dziś w Szwecji nie mamy już żadnych regulacji prawnych na wypadek wojny czy klęsk żywiołowych - powiedział w rozmowie z Radiem Szczecin, profesor Stefan Hedlund.
Jego zdaniem Szwecja posiada wystarczające środki i zasoby by przeciwdziałać i radzić sobie z tego typu kryzysami. Wskazuje, że problemem są obecne instytucje państwa, które nie potrafią wspólnie i efektywnie działać oraz politycy, którzy za decyzje nie chcą ponosić odpowiedzialności - Twierdzą, że nie potrzebujemy żadnych samolotów gaśniczych, bo przecież przylecą samoloty z innych państw. Zachowują się jak dzieci, które wychodzą z założenia, że obojętnie co się będzie działo, to zawsze pomogą rodzice - mówi Hedlund.
Profesor Stefan Hedlund podkreślił, że kraj potrzebuje jednego, centralnego ośrodka decyzyjnego, który w razie kryzysu wspólnie z armią, będzie w stanie w szybki sposób podejmować konkretne działania.
Od 2009 roku zarządzaniem kryzysowym zajmuje się szwedzka Agencja Ochrony Cywilnej, która jest podporządkowana MSW. Jej głównym zadaniem jest gromadzenie danych o zagrożeniach i przydzielanie gminom środków w razie wypadków i katastrof występujących na ich terenie.