Poniedziałkowe spotkanie przedstawicieli rządu i oświatowych związków zawodowych, w sprawie podwyżki płac, nie przyniosło porozumienia. Wicepremier podkreślała, że dla rządu priorytetem jest dobro uczniów.
Wicepremier podkreśla, że rząd apeluje do nauczycieli, by nie brali pod uwagę strajku w czasie egzaminów, bo jest to uderzenie w młodych ludzi.
Beata Szydło zaznacza, że nie do końca ufa prezesowi Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomirowi Broniarzowi. - Ja mam trochę ograniczone zaufanie do intencji pana przewodniczącego, ze względu na to, że on jest czynnym politykiem. Wielokrotnie angażował się w politykę i wczoraj też miałam takie wrażenie, że przede wszystkim przyświecają mu intencje polityczne - dodała Beata Szydło.
Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się miedzy innymi tysiąca złotych podwyżki. Po rozmowach związek nie wycofuje się z zapowiedzi strajku. Może się on rozpocząć 8 kwietnia w placówkach, które weszły w spór zbiorowy z dyrektorami i w których odbędą się referenda strajkowe.
Postulat ZPN dotyczący podwyżek wynagrodzeń popiera też Forum Związków Zawodowych. Inne postulaty ma "Solidarność” oświatowa, która chce podwyżek o 650 złotych w tym roku i o kolejne 15 procent w 2020.
Beata Szydło przypomniała, że rząd realizuje podwyżki i chce przesunąć trzecią - ostatnią transzę ze stycznia 2020 na wrzesień tego roku. Od kwietnia 2018 roku do września 2019 pensje nauczycieli mają wzrosnąć o 16 procent.
Rząd i oświatowe związki zawodowe wrócą do rozmów 1 kwietnia.