Czołowi wirusolodzy w Belgii alarmują, że kraj jest nieprzygotowany na drugą falę pandemii. Trójka ekspertów mówiła o tym podczas wysłuchania we flamandzkim parlamencie. W Belgii, po spadku liczby zakażeń, teraz od kilku dni ich liczba rośnie.
- Zegar tyka, sytuacja nie napawa optymizmem - mówili wirusolodzy. Listę zarzutów przedstawił wirusolog Marc Van Ranst.
- Zbyt dużo poziomów, na których zapadają decyzje, zbyt dużo komisji, brakuje jedności dowodzenia - mówił.
Skrytykował też system śledzenia kontaktów osób zakażonych. Zajmują się tym specjalne zespoły tak zwanych koronadetektywów.
- Siedzą, oglądają Netflix, czytają książki, zapisują się na kursy językowe - wyliczał wirusolog podkreślając, że eksperci otrzymują wiele sygnałów od osób, które mają pozytywny wynik testu, a przez kilka dni nikt się z nimi nie skontaktował.
Szczegółowo o swoich zastrzeżeniach wirusolodzy mają poinformować w środę na posiedzeniu Belgijskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
- Zbyt dużo poziomów, na których zapadają decyzje, zbyt dużo komisji, brakuje jedności dowodzenia - mówił.
Skrytykował też system śledzenia kontaktów osób zakażonych. Zajmują się tym specjalne zespoły tak zwanych koronadetektywów.
- Siedzą, oglądają Netflix, czytają książki, zapisują się na kursy językowe - wyliczał wirusolog podkreślając, że eksperci otrzymują wiele sygnałów od osób, które mają pozytywny wynik testu, a przez kilka dni nikt się z nimi nie skontaktował.
Szczegółowo o swoich zastrzeżeniach wirusolodzy mają poinformować w środę na posiedzeniu Belgijskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego.