Straż Graniczna poinformowała, że po jej interwencjach strona białoruska chciała zabrać całą grupę imigrantów koczujących na wysokości miejscowości Usnarz Górny.
Podporucznik Anna Michalska - rzecznik Komendanta Głównego Straży Granicznej - dodała, że na opuszczenie koczowiska zdecydowały się m.in. kobiety z dziećmi. Zdaniem podporucznik Anny Michalskiej, wszystko wskazuje na ingerencję białoruskich służb przy próbach forsowania polsko-białoruskiej granicy.
Według Straży Granicznej, przy granicy koczują obecnie 24 osoby - dwudziestu mężczyzn i cztery kobiety. Podporucznik Anna Michalska powiedziała, że z koczującymi cały czas są w kontakcie Białorusini.
Grupa koczująca koło wsi Usnarz Górny to nie jedyni imigranci, którzy obecnie próbują przedostać się na teren Polski. - Minionej doby mieliśmy prawie 200 prób nielegalnego przekroczenia granicy. W sobotę zatrzymaliśmy cztery osoby. To obywatele Iraku - mówi Michalska.
Kilkudziesięcioosobowa grupa nielegalnych imigrantów od kilkunastu dni koczuje w pobliżu podlaskiej wsi Usnarz Górny na granicy polsko-białoruskiej. Osoby te znajdują się na terenie kontrolowanym przez stronę białoruską. Większość z nich to przybysze z Bliskiego Wschodu.
- Ponad połowa cudzoziemców opuściła teren, pozostałe osoby nie chcą jednak opuścić miejsca koczowiska - poinformowała Podporucznik Anna Michalska, rzecznik Komendanta Głównego Straży Granicznej.
Podporucznik Anna Michalska dodała, że na opuszczenie koczowiska zdecydowały się m.in. kobiety z dziećmi.