Parlament Europejski w Strasburgu po raz kolejny debatował we wtorek na temat sytuacji na Białorusi oraz kryzysu na polsko-białoruskiej granicy.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała, że „czarna lista” obejmie przewoźników, którzy wspierają przemyt migrantów na Białoruś.
- Działają bowiem wyspecjalizowane „biura podróży”, które proponują kompleksową ofertę: wiza, lot, hotel oraz - co jest niezwykle cyniczne - taksówkę i bus aż pod granicę - uzasadniała przewodnicząca.
Jak dodała: Unia koordynuje wprowadzanie kolejnych sankcji wobec reżimu Łukaszenki ze Stanami Zjednoczonymi, Kanadą i Wielką Brytanią.
Ursula von der Leyen zapowiedziała również, że w nowym unijnym budżecie znajdzie się ponad 6 miliardów euro na wsparcie ochrony granic Unii; środki zostaną wydane m.in. na zakup monitoringu, pojazdów, wyposażenia dla Straży Granicznej, ale również na budowę stałych zabezpieczeń. Dodatkowo przekazano 3,5 miliona euro na wsparcie dobrowolnych powrotów migrantów do swoich ojczyzn.
Szefowa Komisji ponownie zaznaczyła w Strasburgu, że na polsko-białoruskiej granicy nie mamy do czynienia z kryzysem migracyjnym, tylko z próbą destabilizowania Unii przez autorytarny reżim Aleksandra Łukaszenki.
- Ten cyniczny szantaż miał wprost przeciwny efekt: Europa stoi zjednoczona w solidarności z Łotwą, Polską i Litwą w tej sprawie. Europa działa w nadzwyczajnym tempie na czterech obszarach: wsparcie humanitarne, rozmowy dyplomatyczne z krajami pochodzenia migrantów, sankcje wobec ludzi i instytucji na Białorusi oraz sankcje wobec przewoźników - mówiła.
Ursula von der Leyen poinformowała, że Komisja cały czas prowadzi negocjacje w sprawie powrotu migrantów między innymi z władzami Iraku, Turcji, Uzbekistanu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Polityk podkreśliła też, że instytucje europejskie nie uznawały i nie uznają Aleksandra Łukaszenki za prawowitego prezydenta Białorusi.
Później odbyła się debata z udziałem europosłów. W debacie miał wziąć udział premier Mateusz Morawiecki, ostatecznie do Strasburga nie przyleciał. Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Legutko wyjaśnił na sali obrad, że wygłoszenie wystąpienie przez Mateusza Morawieckiego uniemożliwiły władze europarlamentu. Polityk przeczytał więc list od premiera - w nim szef rządu podkreślił, że Aleksander Łukaszenka działa na polecenie prezydenta Rosji Władimira Putina. W ocenie premiera, Unia Europejska w przeszłości była zbyt bierna, gdy Moskwa łamała międzynarodowe prawo: na Krymie, na wschodzie Ukrainy, czy ostatnio, na Białorusi.
"Po pierwsze żadnych ustępstw. Sprawy zaszły za daleko, Rosja i Białoruś przekroczyły już wszystkie granice i na więcej pozwolić nie można. Po drugie, nic o nas bez nas. Każda próba rozwiązania konfliktu musi bazować na porozumieniu, każda próba negocjacji z pominięciem niektórych państw to sukces Władimira Putina. Po trzecia solidarność wobec wspólnego zagrożenia. Po czwarte, słowa już nie wystarczą, musimy działać zdecydowanie, między innymi przez sankcje Po piąte, współpraca transatlantycka" - napisał w liście premier.
Mateusz Morawiecki dodał, że Unia musi być też solidarna w kwestii polityki energetycznej oraz stale wspierać swoich zewnętrznych partnerów, w tym Ukrainę.
Europoseł Platformy Obywatelskiej, Andrzej Halicki mówił w czasie debaty, że równolegle do kryzysu na granicy nie możemy zapomnieć o sytuacji białoruskiej opozycji, jak i mniejszości polskiej na Białorusi.
- Prawie tysiąc politycznych więźniów jest torturowanych w więzieniach przez Łukaszenkę. Muszą być wolni, tak jak cały naród Białoruski. Także Polacy: Andrzej Poczobut, Andżelika Borys (…) Oni muszą odzyskać wolność i musimy im w tym pomóc, nie możemy się od nich odwrócić - mówił Halicki.
Socjaldemokraci w czasie debaty naciskali Komisję Europejską, by podjęła bardziej zdecydowane działania na rzecz pomocy humanitarnej dla migrantów przetrzymywanych przez białoruskich funkcjonariuszy w pobliżu granicy Unii. Konserwatywni deputowani zwracali uwagę, że Białoruś wcześniej już odmawiała przyjęcia polskich konwojów humanitarnych.
W środę w południe w Parlamencie Europejskim przemówienie wygłosi Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji, które rok temu najprawdopodobniej zwyciężyła w wyborach prezydenckich na Białorusi. Prawdziwych wyników nigdy opublikowano, reżim Łukaszenki wybory sfałszował, a Swiatłanę Cichanouską starał się represjami zmusić do milczenia.