We Francji trwa dziewiąta od początku roku fala protestów przeciwko reformie podwyższającej wiek emerytalny. Związki zawodowe domagają się wycofania ustawy, którą rząd przeforsował w ubiegłym tygodniu bez głosowania w parlamencie.
W całym kraju odbywają się strajki i demonstracje. Od rana trwa paraliż w sektorach transportu, energii, oświaty. Nie pracują też pracownicy oczyszczania miast, tirowcy i dokerzy.
Związkowcy prowadzą również tak zwane „dzikie akcje protestacyjne”. W Paryżu manifestanci weszli do budynku lotniska Charles-de-Gaulle - największego portu lotniczego w kraju - i zablokowali jeden z terminali. Związkowcy zablokowali też dworzec lyoński w stolicy oraz dworzec główny w Marsylii, wychodząc na tory. W wielu miejscach, między innymi w Rennes, Tuluzie i Lyonie wznoszone są barykady i palone są stosy opon na drogach i autostradach. Blokowane są też uczelnie i licea.
Narasta też problem niedoboru paliwa. To efekt trwającego od wielu tygodni strajku w rafineriach naftowych. Obecnie 14 procent stacji w kraju w problemy z zaopatrzeniem.
- To dzień ogromnej mobilizacji. Odkąd rząd przeforsował tekst narasta gniew, który zostanie dziś wyrażony podczas protestów - powiedziała radiu Franceinfo przedstawicielka związku CGT.
W około 240 miastach odbywają się też antyrządowe wiece. MSW szacuje, że bierze w nich udział około 800 tysięcy osób. - Szef państwa wybrał strategię paraliżu, prowokacji i chaosu. Dziś musimy rzucić wszystkie siły w tę bitwę - wezwał podczas demonstracji lider lewicy Jean-Luc Mélenchon, odnosząc się do wczorajszej wypowiedzi Emmanuela Macrona, w której prezydent wykluczył cofnięcie ustawy.
Zgodnie z nowym prawem, od 1 września Francuzi będą odchodzili na emeryturę dwa lata później niż obecnie - w wieku 64 lat. Reforma likwiduje też przywileje emerytalne w wielu sektorach zawodowych.
Związkowcy prowadzą również tak zwane „dzikie akcje protestacyjne”. W Paryżu manifestanci weszli do budynku lotniska Charles-de-Gaulle - największego portu lotniczego w kraju - i zablokowali jeden z terminali. Związkowcy zablokowali też dworzec lyoński w stolicy oraz dworzec główny w Marsylii, wychodząc na tory. W wielu miejscach, między innymi w Rennes, Tuluzie i Lyonie wznoszone są barykady i palone są stosy opon na drogach i autostradach. Blokowane są też uczelnie i licea.
Narasta też problem niedoboru paliwa. To efekt trwającego od wielu tygodni strajku w rafineriach naftowych. Obecnie 14 procent stacji w kraju w problemy z zaopatrzeniem.
- To dzień ogromnej mobilizacji. Odkąd rząd przeforsował tekst narasta gniew, który zostanie dziś wyrażony podczas protestów - powiedziała radiu Franceinfo przedstawicielka związku CGT.
W około 240 miastach odbywają się też antyrządowe wiece. MSW szacuje, że bierze w nich udział około 800 tysięcy osób. - Szef państwa wybrał strategię paraliżu, prowokacji i chaosu. Dziś musimy rzucić wszystkie siły w tę bitwę - wezwał podczas demonstracji lider lewicy Jean-Luc Mélenchon, odnosząc się do wczorajszej wypowiedzi Emmanuela Macrona, w której prezydent wykluczył cofnięcie ustawy.
Zgodnie z nowym prawem, od 1 września Francuzi będą odchodzili na emeryturę dwa lata później niż obecnie - w wieku 64 lat. Reforma likwiduje też przywileje emerytalne w wielu sektorach zawodowych.