Pieniądze na zaadaptowanie historycznej świetlicy stoczniowej muszą się znaleźć - mówili goście "Kawiarenki politycznej" Radia Szczecin.
W piątek miasto przejęło świetlicę, w której 35 lat temu doszło do podpisania porozumień między rządem PRL a protestującymi robotnikami. Władze Szczecina planują stworzyć w budynku m.in. muzeum.
Do inwestycji dołoży się także Urząd Marszałkowski - deklaruje wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego Jarosław Rzepa z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
- Nie ma żadnej wątpliwości, że na tyle ile będziemy mogli, to pomożemy. Najważniejsze, że to miejsce nie zaginie - mówił Rzepa.
Według posła Platformy Obywatelskiej Arkadiusza Litwińskiego, powinna być także rządowa dotacja.
- Na cele związane z upamiętnianiem tych ważnych wydarzeń pieniądze muszą się znaleźć - uważa Litwiński. - Duża część tych pomieszczeń może być wykorzystana w sposób współczesny i wtedy można pozyskiwać pieniądze ze środków europejskich. Ale nawet i z budżetu państwa współfinansowanie tego powinno być zapewnione.
W opinii posła Prawa i Sprawiedliwości Joachima Brudzińskiego, po adaptacji, świetlica powinna stać się jednym z symboli Szczecina.
- Tak jak Muzeum Powstania Warszawskiego dla Warszawy jest takim najjaśniejszym punktem na muzealnej mapie stolicy, tak samo zarówno muzeum "Przełomy", jak i świetlica stoczniowa powinna być tym najjaśniejszym punktem na mapie muzealnej naszego miasta - mówił Brudziński.
Mniej entuzjazmu wykazuje wiceprzewodnicząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Joanna Agatowska.
- W ostatnim okresie 25 lat gloryfikujemy to wszystko, co się wydarzyło. Natomiast zapominamy o tym wszystkim, co się działo również po wojnie. O tych wszystkich ludziach, którzy budowali Polskę - jaka by ona nie była. Zapominamy w sensie: tworzenia muzeów, pokazywania ciężkiej pracy tych ludzi oraz pokazywania efektów ich pracy - mówiła Agatowska.
Według szacunków, koszt adaptacji całego budynku z historyczną świetlicą byłej stoczni to ok. 35 milionów złotych. Miasto ma na razie milion złotych na wstępne prace. W piątek prezydent Piotr Krzystek nie chciał deklarować daty ukończenia inwestycji.
Posłuchaj "Kawiarenki politycznej".
Do inwestycji dołoży się także Urząd Marszałkowski - deklaruje wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego Jarosław Rzepa z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
- Nie ma żadnej wątpliwości, że na tyle ile będziemy mogli, to pomożemy. Najważniejsze, że to miejsce nie zaginie - mówił Rzepa.
Według posła Platformy Obywatelskiej Arkadiusza Litwińskiego, powinna być także rządowa dotacja.
- Na cele związane z upamiętnianiem tych ważnych wydarzeń pieniądze muszą się znaleźć - uważa Litwiński. - Duża część tych pomieszczeń może być wykorzystana w sposób współczesny i wtedy można pozyskiwać pieniądze ze środków europejskich. Ale nawet i z budżetu państwa współfinansowanie tego powinno być zapewnione.
W opinii posła Prawa i Sprawiedliwości Joachima Brudzińskiego, po adaptacji, świetlica powinna stać się jednym z symboli Szczecina.
- Tak jak Muzeum Powstania Warszawskiego dla Warszawy jest takim najjaśniejszym punktem na muzealnej mapie stolicy, tak samo zarówno muzeum "Przełomy", jak i świetlica stoczniowa powinna być tym najjaśniejszym punktem na mapie muzealnej naszego miasta - mówił Brudziński.
Mniej entuzjazmu wykazuje wiceprzewodnicząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Joanna Agatowska.
- W ostatnim okresie 25 lat gloryfikujemy to wszystko, co się wydarzyło. Natomiast zapominamy o tym wszystkim, co się działo również po wojnie. O tych wszystkich ludziach, którzy budowali Polskę - jaka by ona nie była. Zapominamy w sensie: tworzenia muzeów, pokazywania ciężkiej pracy tych ludzi oraz pokazywania efektów ich pracy - mówiła Agatowska.
Według szacunków, koszt adaptacji całego budynku z historyczną świetlicą byłej stoczni to ok. 35 milionów złotych. Miasto ma na razie milion złotych na wstępne prace. W piątek prezydent Piotr Krzystek nie chciał deklarować daty ukończenia inwestycji.
Posłuchaj "Kawiarenki politycznej".