Machina Czasu
Radio SzczecinRadio Szczecin » Machina Czasu
Oktoberfest w Monachium. Fot. pixabay.com
Oktoberfest w Monachium. Fot. pixabay.com
Szczeciński Oktoberfest. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
Szczeciński Oktoberfest. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
Oktoberfest w Szczecinie. Fot. Konrad Nowak [Radio Szczecin/Archiwum]
Oktoberfest w Szczecinie. Fot. Konrad Nowak [Radio Szczecin/Archiwum]
Oktoberfest w Szczecinie. Fot. Konrad Nowak [Radio S
Oktoberfest w Szczecinie. Fot. Konrad Nowak [Radio S
"O' Zapft is!" Tymi słowami wygłoszonymi w samo południe pierwszego dnia imprezy, burmistrz Monachium inicjuje Oktoberfest. Otwarcie beczki z piwem za pomocą drewnianego młotka nazywa się odszpuntowaniem. Rytualne "O' Zapft is!" znaczy tyle co "odszpuntowano". Monachijskie święto piwa jest bez wątpienia największym na świecie, ale nie najstarszym. Jak to wygląda w innych miastach? Jak na tle historii warzenia i spożywania piwa, a także świętowania u naszych zachodnich sąsiadów wygląda szczecińska tradycja?
O tym opowiada Krzysztof Żurawski, znany szczeciński birofil, autor książki “Moja piwna Górna Frankonia”, który przygotowuje kolejną piwną publikację, pod roboczym tytułem "Piwo w Szczecinie od średniowiecza do roku 1945". Ukaże się ona w przyszłym roku.

Dziś mamy też inne, "machinalne" święto - niemal dokładnie 15 lat temu, bo 2 października 2006 roku po raz pierwszy zabrzmiał na antenie sygnał "Machiny czasu". Bohaterem pierwszej audycji był Albert Schwietzer - wirtuoz, muzykolog, teolog, lekarz, laureat Pokojowej Nagrody Nobla.
Wystawa "W 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katyń w literaturze". Książnica Pomorska. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Wystawa "W 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katyń w literaturze". Książnica Pomorska. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Wystawa "W 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katyń w literaturze". Książnica Pomorska. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Wystawa "W 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katyń w literaturze". Książnica Pomorska. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Wystawa "W 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katyń w literaturze". Książnica Pomorska. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Wystawa "W 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katyń w literaturze". Książnica Pomorska. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Wystawa "W 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katyń w literaturze". Książnica Pomorska. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Wystawa "W 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katyń w literaturze". Książnica Pomorska. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Wystawa "W 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katyń w literaturze". Książnica Pomorska. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Wystawa "W 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katyń w literaturze". Książnica Pomorska. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Nowe miejce katyńskie w Szczecinie. Tablica pamiątkowa na budynku PUM w Szczecinie. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Nowe miejce katyńskie w Szczecinie. Tablica pamiątkowa na budynku PUM w Szczecinie. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Decyzję o zbrodni podjęto 5 marca 1940 r. na podstawie pisma, które ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria skierował do Stalina. Szef NKWD stwierdził w nim, że aresztowani po 17 września 1939 roku Polacy "są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej" i wnioskował o rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, "z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelanie".
To, co wydarzyło się w katyńskim lesie starano się ukryć. W swoim wierszu "Guziki" Zbigniew Herbert pisze, że tylko guziki przetrwały śmierć - są jedynymi świadkami zbrodni.

Punktem wyjścia do podróży w czasie jest tym razem wystawa w Książnicy Pomorskiej. Miała mieć wernisaż rok temu. Pandemia pomieszała szyki organizatorom. Ale może jest w tym głębszy sens? Ekspozycja nosi tytuł "W 80. rocznicę Zbrodni Katyńskiej. Katyń w literaturze". Przewodniczkami w podróży w czasie będą: Jolanta Turlińska-Kępys - prezes Stowarzyszenia Katyń w Szczecinie i dr Agnieszka Zaremba - historyk, kustosz Książnicy Pomorskiej, kuratorka wystawy, którą można oglądać do 16 października w sali im. Zbigniewa Herberta.
Paul Robien. Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Paul Robien. Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Paul Robien. Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Paul Robien. Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Stacja ornitologiczna na wyspie Mönne. Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Stacja ornitologiczna na wyspie Mönne. Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Paul Robien. Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Paul Robien. Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Pomnik Paula Robiena. Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Pomnik Paula Robiena. Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
Fot. ze zbiorów Wojciecha Banaszaka
2 maja 1922 Paul Robien rozpoczął budowę stacji przyrodniczej na podmokłej, bagnistej wyspie Mönne (po wojnie nazywano ją "Mętna", a później "Mienia" albo "Sadlińskie Łąki"), położonej między Regalicą a południową zatoką Jeziora Dąbie.
Kim był ten człowiek? Dlaczego nazywano go "apostołem przyrody"? Dlaczego - mimo że polskie władze po wojnie szukały go, by przedstawić propozycję kontynuowania pracy w stacji - nie skorzystał?
Na te pytania odpowiedzą: dr Wojciech Zyska - ornitolog, w latach 90. Wojewódzki Konserwator Przyrody, potem dyrektor Wolińskiego Parku Narodowego oraz Wojciech Banaszak – autor publikacji poświęconych historii Szczecina, pomysłodawca i organizator konkursu „Pamiętać Szczecin", organizowanego przy współpracy portalu sedina.pl
Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Dworek von Kleista. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Dworek von Kleista. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Fot. Grzegorz Kurka
Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Fot. Grzegorz Kurka
Przed nami elektryzująca opowieść, której bohaterem będzie Ewald Jurgen von Kleist - konstruktor pierwszego na świecie kondensatora elektrycznego. Wynalazku tego dokonał w 1745 roku w Kamieniu Pomorskim. Jak tego dokonał? Dlaczego jego nazwisko nie jest powszechnie znane? Co teraz dzieje się w jego dworku, który stoi w pobliżu kamieńskiej katedry?
O "naszym Kleiście" opowiadali i o dobrą energię zadbali (jak na audycję o odkrywcy zjawiska magazynowania energii elektrycznej przystało): Grzegorz Kurka, dyrektor Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej oraz Anna Rogacka, przewodnik muzealny.
Fot. pixabay.com
Fot. pixabay.com
Najważniejsze jest pierwsze zdanie. W książce, ale i w audycji.
Może więc zacznę od tego:
"W ciągu mojego życia wyrobiłem sobie szczególną wrażliwość na Formę i ja naprawdę lękam się tego, że mam pięć palców u ręki.” To słowa pożyczone od Jacka Dukaja z jego książki "Inne pieśni". Powrócimy jeszcze do tego zdania, wraz z naszym gościem, Gabrielem Augustynem, księgarzem, który prowadzi kawiarnio-księgarnię „Między Wierszami”.
Przed nami kolejna radiowa wędrówka po miejscach ważnych dla biografii Szczecina i jego mieszkańców.
Fot. Weronika Łyczywek [Radio Szczecin/Archiwum]
Fot. Weronika Łyczywek [Radio Szczecin/Archiwum]
Pisał kiedyś Cyprian Kamil Norwid: "Bo ojczyzna – ziomkowie – to jest moralne zjednoczenie, bez którego partyi nawet nie ma, bez którego partie są jak koczowiska polemiczne, których ogniem niezgoda, a rzeczywistością dym wyrazów." Brzmi znajomo, aktualnie?
W przededniu 41. rocznicy podpisania w Szczecinie porozumień sierpniowych - opowieść o Solidarności, która nie jedno ma imię.
"Swoją" Solidarność wspominały: Krystyna Bodnar, wówczas pracowniczka Urzędu Celnego w Szczecinie, w wolnej Polsce w kadrze kierowniczej wielu państwowych instytucji, także w samorządach, obecnie na emeryturze oraz Teresa Dziembowska, wówczas pracownik naukowo-dydaktyczny Akademii Rolniczej ze stopniem doktora, obecnie emerytowany profesor. Są to rozmowy, które nagrałam 10 lat temu, ale nigdy nie wykorzystałam w całości.
Adolf Momot. Fot.ze zbiorów Książnicy Pomorskiej w Szczecinie
Adolf Momot. Fot.ze zbiorów Książnicy Pomorskiej w Szczecinie
"Mówili, że Adolf Momot swój pierwszy wiersz napisał w 1949 r. Jeśli tak, to musiał go napisać w więzieniu albo po 13 grudnia 1949 r., gdy wyszedł warunkowo na wolność. Za pierwsze swoje książki otrzymywał prestiżowe nagrody. W Szczecinie mieszkał od 1952/53 roku. Nieraz zmieniał mieszkania, aż wspiął się do spółdzielczej kawalerki na wysokim piętrze wieżowca. Gdy patrzył z okna, on, wychowany na wsi i ziemi, widział szare ściany bloków i dachy blaszanych garaży, czasem ptaki." - tak w swoim artykule "Adolf Momot. Na wysokim piętrze wieżowca", zamieszczonym w Kurierze Szczecińskim Bogdan Twardochleb.
Dokładnie 90 lat temu, 22 sierpnia 1931 roku urodził się Adolf Momot, poeta i pisarz, autor "książek trzymających się ziemi" - jak sam mawiał o swojej twórczości.
Fot. pixabay.com
Fot. pixabay.com
8 sierpnia zakończyły się XXXII Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Nasza reprezentacja powróciła ze stolicy Japonii z czternastoma krążkami: czterema złotymi, pięcioma srebrnymi i brązowym, zajmując w końcowej klasyfikacji 17. miejsce. Warto przypomnieć, że pierwsze medale olimpijskie dla niepodległej Polski 27 lipca 1924 roku, w Paryżu, wywalczyła czwórka kolarzy torowych – medal srebrny. Kilkanaście minut później medal brązowy w jeździeckim
konkursie skoków zdobył indywidualnie Adam Królikiewicz. Z kolei pierwszy złoty medal zdobyła dyskobolka Halina Konopacka w 1928 r.
Szybciej, wyżej, mocniej - to od zawsze motto igrzysk olimpijskich. Od tego roku dodano jeszcze jedno słowo - "razem". O olimpijczykach, szczecińskich sportowcach, igrzyskach i tegorocznym święcie sportu opowie Artur Dyczewski, dziennikarz sportowy, mój redakcyjny kolega, który powrócił właśnie z Tokio.
Lechosław Goździk. Fot. ze zbiorów A. Androchowicza (http://encyklopedia.szczecin.pl)
Lechosław Goździk. Fot. ze zbiorów A. Androchowicza (http://encyklopedia.szczecin.pl)
Dwuśrodowiskowe ryby to takie, które w ciągu życia zmieniają jeden raz lub wielokrotnie życiową przestrzeń. Najczęściej jest to zmiana wód morskich na śródlądowe lub odwrotnie.

Polski Październik 1956 był okresem odwilży, liberalizacji ustroju i ograniczenia komunistycznego terroru w Polsce. 25-letni wówczas Lechosław Goździk stał się faktycznym przywódcą robotników Żerania i główną postacią ruchu robotniczo-inteligenckiego stolicy. Występował na wszystkich wiecach na Politechnice Warszawskiej, gdzie przemawiał do studentów w imieniu robotników. Popierał Władysława Gomułkę, widząc w nim szansę na przeprowadzenie reform, chociaż sam miał zupełnie inną wizję Polski. Co takiego stało się, że Goździk wsiadł - jak w piosence - "do pociągu byle jakiego", wysiadł na dworcu w Świnoujściu i pozostał w tym mieście do końca życia? Dlaczego - jak niektóre ryby - zmienił środowisko?

Gościem audycji będzie Piotr Oleksy, historyk, autor książki „Wyspy odzyskane. Wolin i nieznany archipelag”. Usłyszymy również samego Lechosława Goździka, który co prawda zmarł 13 lat temu, ale jego głos został utrwalony na taśmach z archiwum Radia Szczecin (fragmenty reportażu Andrzeja Androchowicza "Szyper kutra ŚWI-46'' z 1981 roku).
Muzeum Powstania Warszawskiego. Fot. pixabay.com
Muzeum Powstania Warszawskiego. Fot. pixabay.com
77 lat temu wybuchło Powstanie Warszawskie. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. O wolność walczyli nie tylko żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego, ale także harcerze i ludność cywilna. Powstanie było największym zrywem niepodległościowym Armii Krajowej i największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Dowódcy powstania zdawali sobie sprawę, że o powodzeniu walk może przesądzić włączenie się wojsk rosyjskich, które zbliżały się z ofensywą do stolicy. Tym bardziej, że nadzieje na pomoc Rosjan były podsycane przez dowództwo radzieckie, które przez radio zachęcało powstańców do zbrojnego oporu jeszcze we wrześniu 1944 roku. Nie wiedziano wówczas, że Józef Stalin wstrzymał szturm na Warszawę. Próby wsparcia powstańców podejmowali alianci poprzez zrzuty broni i amunicji. Były one jednak mało skuteczne. Rosjanie nie zgodzili się na lądowanie amerykańskich bombowców na swoich lotniskach, w związku z tym lotnicy po zrzucie musieli wracać do odległych baz we Włoszech. Pokonywali około trzech tysięcy kilometrów, w większości nad terytorium wroga. Podzielenia miasta na poszczególne punkty oporu powodowało, że większość zasobników zrzucanych na spadochronach trafiało na tereny zajęte przez wroga.
3 października, wobec wyczerpania zapasów żywności i amunicji, dowódca Armii Krajowej generał Tadeusz Komorowski "Bór" zdecydował o kapitulacji powstania. W czasie krwawych walk zginęło od 16 do 18 tysięcy powstańców. Blisko 25 tysięcy zostało rannych, w tym ponad 6 tysięcy ciężko. Straty wśród osób cywilnych wyniosły około 180 tysięcy osób.
W taki dzień jak dziś każdy z nas jest warszawiakiem.

W audycji wykorzystałam fragmenty materiałów archiwalnych Radia Szczecin autorstwa: Aliny Głowackiej, Agaty Foltyn oraz Grzegorza Fedorowskiego, a także nagrania własne. Rozmowom towarzyszyły piosenki Ewy Demarczyk, Mieczysława Fogga oraz Młynarski-Masecki Jazz Camerata Varsoviensis, a także utwory z genialnej płyty Organka "Ocali nas miłość" wydanej przed kilkoma dniami przez Muzeum Powstania Warszawskiego. To muzyka zainspirowana zdjęciami fotografa Powstania Warszawskiego. Znalazły się one w publikacji "Album fotograficzny Eugeniusz Lokajski "Brok", która również ukazała się nakładem Muzeum Powstania Warszawskiego.
11121314151617