Dwa dni to zdecydowanie za dużo na reakcję - mówili goście radiowej "Kawiarenki politycznej" i zastanawiali się, dlaczego premier zwleka z komentarzem po aferze taśmowej.
Premier zapowiedział konferencję na poniedziałek na 15. To dziwi radnego sejmiku z PiS-u Pawła Muchę.
- Nie wiem czy premier czeka, jakie będą wyniki badań opinii publicznej, jakie będą sondaże? Chce zbierać komentarze przez 48 godzin po to, żeby dopiero zareagować. To znaczy, że ten człowiek absolutnie nie powinien pełnić funkcji Prezesa Rady Ministrów - powiedział Mucha.
Premiera bronił radny PO Robert Zdobylak. - Ponieważ dotyczy to ważnych ministrów i poważnych spraw, mam wrażenie, że sprawa musi być dogłębnie wyjaśniona przez premiera. Kto i po co nagrywał? Czy nagrywał tylko dla użytku wewnętrznego, partyjnego? - zastanawiał się Zdobylak.
W podobnym tonie wypowiadał się szef PSL-u w regionie Jarosław Rzepa. - Uważam, że jeśli zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski i decyzje podjęte, to nie będzie miało większego znaczenia czy to było 24 godziny wcześniej czy później - stwierdził Rzepa.
Według Roberta Klechy z Solidarnej Polski, nie ma co liczyć na ostrą reakcję Donalda Tuska.
- Skarci palcem, ewentualnie zdymisjonuje pana ministra Sienkiewicza. Wielokrotnie pokazał już w swojej siedmioletniej karierze bycia premierem, że on działa tylko, kiedy jest jakaś afera. Pojawia się jak szeryf, jak Clint Eastwood z rewolwerem, załatwia temat na miejscu pokazując ludziom, jakim świetnym jest menadżerem i zarządzającym rządem, po czym znika - ocenił Klecha.
Rozmowa Bartłomieja Sienkiewicza i Marka Belki miała odbyć się rok temu. Nie wiadomo kto ją zarejestrował. Wiadomo jednak, że kilka miesięcy później szef rządu w ramach rekonstrukcji gabinetu zdymisjonował ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego, rozpoczęły się także prace nad nowelą ustawy o banku centralnym.
Posłuchaj "Kawiarenki politycznej".