To próba stawiania miasta pod ścianą - tak negocjacje z dyrekcją DPS-u w dawnym szpitalu miejskim, dotyczące wykupienia miejsc przez gminę, skomentował Krzysztof Soska, zastępca prezydenta Szczecina.
Jak powiedział w "Rozmowie pod krawatem", żądanie prawa do kontroli domu, w przypadku skarg pacjentów lub ich rodzin, to "warunek krytyczny". Na to nie chce zgodzić się strona kościelna.
- Dyrektor Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II [który odpowiada za DPS - przyp. red.], ks. Andrzej Dymer po prostu musi się do tego przyzwyczaić, że pieniądze publiczne podlegają kontroli, także społecznej. I każdy, również dziennikarze, będą mogli zadać te same pytania, w trybie dostępu do informacji publicznej - oświadczył Krzysztof Soska.
- Gdybyśmy wysyłali dziecko do przedszkola, to zakładamy, że mamy prawo zajrzeć do środka i zobaczyć czy dziecko ma właściwą opiekę, czy są warunki te, na które się umówiliśmy, czy posiłki są realizowane - tłumaczył.
Jak dodał, miasto próbowało negocjować. - To miasto rezygnuje po kolei z warunków, które uznaje za drugorzędne. Zrezygnowaliśmy z prośby o przedstawienie kalkulacji ceny, skąd ona się wzięła, przyjęliśmy stawkę 3,5 tysiąca złotych za osobę, choć uważamy, że w pierwszym roku wypadałoby, żeby cena była niższa. Te warunki, które zostały na stole są krytyczne - ocenił.
Krzysztof Soska poinformował, że ks. Dymer przyjął zaproszenie na spotkanie w najbliższy wtorek. Jak dodał, na razie nie zakłada innego scenariusza niż taki, że dojdzie wtedy do podpisania umowy z Kościołem.
DPS jest gotowy od prawie dwóch miesięcy, ale osoby ze skierowaniem od Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie wciąż czekają w kolejce. Negocjacje warunków umowy przedłużają się.
To kolejny spór na linii miasto - Instytut Medyczny im. Jana Pawła II. Kilka lat temu kuria - za symboliczną kwotę 19 tysięcy złotych - kupiła od gminy budynki po dawnym szpitalu miejskim. Urzędnicy i radni oczekiwali, że Kościół zbuduje tam DPS dla seniorów. Kolejka osób starszych oczekujących na miejsce jest najdłuższa. Miasto nie zapisało tego jednak w akcie notarialnym. Kuria zbudowała więc DPS dla chorych psychicznie.
Posłuchaj "Rozmów pod krawatem" i zobacz wideo.
- Dyrektor Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II [który odpowiada za DPS - przyp. red.], ks. Andrzej Dymer po prostu musi się do tego przyzwyczaić, że pieniądze publiczne podlegają kontroli, także społecznej. I każdy, również dziennikarze, będą mogli zadać te same pytania, w trybie dostępu do informacji publicznej - oświadczył Krzysztof Soska.
- Gdybyśmy wysyłali dziecko do przedszkola, to zakładamy, że mamy prawo zajrzeć do środka i zobaczyć czy dziecko ma właściwą opiekę, czy są warunki te, na które się umówiliśmy, czy posiłki są realizowane - tłumaczył.
Jak dodał, miasto próbowało negocjować. - To miasto rezygnuje po kolei z warunków, które uznaje za drugorzędne. Zrezygnowaliśmy z prośby o przedstawienie kalkulacji ceny, skąd ona się wzięła, przyjęliśmy stawkę 3,5 tysiąca złotych za osobę, choć uważamy, że w pierwszym roku wypadałoby, żeby cena była niższa. Te warunki, które zostały na stole są krytyczne - ocenił.
Krzysztof Soska poinformował, że ks. Dymer przyjął zaproszenie na spotkanie w najbliższy wtorek. Jak dodał, na razie nie zakłada innego scenariusza niż taki, że dojdzie wtedy do podpisania umowy z Kościołem.
DPS jest gotowy od prawie dwóch miesięcy, ale osoby ze skierowaniem od Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie wciąż czekają w kolejce. Negocjacje warunków umowy przedłużają się.
To kolejny spór na linii miasto - Instytut Medyczny im. Jana Pawła II. Kilka lat temu kuria - za symboliczną kwotę 19 tysięcy złotych - kupiła od gminy budynki po dawnym szpitalu miejskim. Urzędnicy i radni oczekiwali, że Kościół zbuduje tam DPS dla seniorów. Kolejka osób starszych oczekujących na miejsce jest najdłuższa. Miasto nie zapisało tego jednak w akcie notarialnym. Kuria zbudowała więc DPS dla chorych psychicznie.
Posłuchaj "Rozmów pod krawatem" i zobacz wideo.
- Dyrektor Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II [który odpowiada za DPS - przyp. red.], ks. Andrzej Dymer po prostu musi się do tego przyzwyczaić, że pieniądze publiczne podlegają kontroli, także społecznej. I każdy, również dziennikarze, będą mogli zad
- Gdybyśmy wysyłali dziecko do przedszkola, to zakładamy, że mamy prawo zajrzeć do środka i zobaczyć czy dziecko ma właściwą opiekę, czy są warunki te, na które się umówiliśmy, czy posiłki są realizowane - tłumaczył.