Nie ma argumentów, ani ustawowego obowiązku, aby przyjąć warunek urzędu - to komentarz arcybiskupa szczecińsko - kamieńskiego Andrzeja Dzięgi do negocjacji w sprawie domu pomocy społecznej w byłym szpitalu miejskim.
Prowadzona przez kościelny Instytut im. Jana Pawła II placówka jest przeznaczona dla osób psychicznie chorych. Działa od dwóch miesięcy, ale wciąż nie ma tam pacjentów ze Szczecina, bo strony nie mogą się porozumieć. Urząd chce mieć możliwość kontroli placówki, a Instytut się na to nie zgadza.
Strona kościelna odwołuje się do zapisów ustawy, w której określono, że takie kompetencje w stosunku do niepublicznych DPS - ów ma nie urząd miasta, a wojewoda.
Arcybiskup Dzięga w pisemnym komentarzu radzi Instytutowi, aby nie przyjmował warunków miasta. Podkreśla, że inne gminy akceptują propozycje umowy przygotowane przez stronę kościelną.
W ubiegłym tygodniu w Radiu Szczecin zastępca prezydenta Krzysztof Soska podkreślał, że miasto nie zrezygnuje z możliwości kontroli w placówce. Tłumaczył, że dotyczyłoby to wyjątkowych przypadków - na przykład w sytuacji skargi rodziny któregoś z pacjentów.
Dotychczas strony wymieniały się pismami, na jutro Soska zaprosił księdza Andrzeja Dymera z Instytutu na rozmowy ostatniej szansy. Według miasta, jeżeli dojdzie do podpisania umowy, urzędnicy od razu skierują do DPS - u 24 osoby - według strony kościelnej, w kolejce czeka więcej, bo 80 pacjentów.
Spór to również pokłosie konfliktu po tym, jak okazało się, że DPS będzie służyć osobom chorym psychicznie. Prezydent Szczecina twierdzi, że według dżentelmeńskiej umowy, to miało być miejsce dla osób starszych, ale żadnych takich zapisów w akcie notarialnym nie ma. Strona kościelna podkreśla tymczasem, że nie ukrywała przeznaczenia placówki i gdy zaczynała się inwestycja, nikt z urzędu nie miał co do tego żadnych uwag.
Strona kościelna odwołuje się do zapisów ustawy, w której określono, że takie kompetencje w stosunku do niepublicznych DPS - ów ma nie urząd miasta, a wojewoda.
Arcybiskup Dzięga w pisemnym komentarzu radzi Instytutowi, aby nie przyjmował warunków miasta. Podkreśla, że inne gminy akceptują propozycje umowy przygotowane przez stronę kościelną.
W ubiegłym tygodniu w Radiu Szczecin zastępca prezydenta Krzysztof Soska podkreślał, że miasto nie zrezygnuje z możliwości kontroli w placówce. Tłumaczył, że dotyczyłoby to wyjątkowych przypadków - na przykład w sytuacji skargi rodziny któregoś z pacjentów.
Dotychczas strony wymieniały się pismami, na jutro Soska zaprosił księdza Andrzeja Dymera z Instytutu na rozmowy ostatniej szansy. Według miasta, jeżeli dojdzie do podpisania umowy, urzędnicy od razu skierują do DPS - u 24 osoby - według strony kościelnej, w kolejce czeka więcej, bo 80 pacjentów.
Spór to również pokłosie konfliktu po tym, jak okazało się, że DPS będzie służyć osobom chorym psychicznie. Prezydent Szczecina twierdzi, że według dżentelmeńskiej umowy, to miało być miejsce dla osób starszych, ale żadnych takich zapisów w akcie notarialnym nie ma. Strona kościelna podkreśla tymczasem, że nie ukrywała przeznaczenia placówki i gdy zaczynała się inwestycja, nikt z urzędu nie miał co do tego żadnych uwag.