Domagali się przede wszystkim utworzenia wolnych związków zawodowych, upamiętnienia ofiar grudnia 1970 roku oraz poprawy sytuacji ekonomicznej. Dokładnie 35 lat temu w ówczesnej Stoczni im. Adolfa Warskiego w Szczecinie rozpoczął się strajk - cztery dni po tym jak protestować zaczęli stoczniowcy w Gdańsku.
- Włączyłem się od razu w gremia - jakby kierownicze. Niektórzy koledzy byli ustawieni, niektórych trzeba było zostawić, wiedziałem, że są sprytni i dadzą sobie radę - wspomina Wądołowski.
Na początku stoczniowy komitet strajkowy poparło 21 zakładów pracy. Po tygodniu było ich już 150. Przepływ informacji był dość ograniczony - opowiada Wądołowski.
- Jak się rozpoczął strajk, to nie pozwolono wchodzić do nas dziennikarzom. Stąd nie mieliśmy wielu informacji, a przede wszystkim brakowało przesyłania na zewnątrz tego co robimy - mówi Stanisław Wądołowski.
Negocjacje z rządem trwały dwa tygodnie. Ostatecznie zakończyły się podpisaniem Porozumień sierpniowych. Ich rezultatem było utworzenie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”.