To PSL chciało Grzegorza Napieralskiego na swoich listach - twierdzi były lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ofertę miał dostać z kierownictwa partii w Warszawie. Dodaje też, że sam odrzucił propozycję Ludowców.
- Nie prowadzi się takich rozmów na poziomie pana Rzepy i jego funkcji. Takie rozmowy prowadzi się na najwyższym szczeblu i do takich rozmów zaprasza pani premier albo wicepremier - mówi Napieralski.
Polityk tłumaczy, że po odejściu z SLD miał kilka propozycji politycznego transferu. Jak mówi, to on nie przyjął oferty PSL-u. Inaczej w sprawie wypowiada się Jarosław Rzepa, który twierdzi, że to Ludowcy powiedzieli "nie" Napieralskiemu.
Grzegorz Napieralski pod koniec czerwca wystąpił z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Razem z Andrzejem Rozenkiem założył ugrupowanie Biało-Czerwoni, którego miał być "jedynką" do Sejmu ze Szczecina. W międzyczasie media donosiły o jego rozmowach z PSL-em.
2 września, podczas rady krajowej Platformy Obywatelskiej, Napieralski został przedstawiony jako kandydat do Senatu z ramienia PO.