Były skarbnik oskarża liderkę Komitetu Obrony Demokracji w regionie, że ta miała przywłaszczyć 100 złotych z publicznej zbiórki pieniędzy.
Poza tym Paweł Jackowski zarzuca, że Magdalena Filiks namawiała go do zapłaty innych nierozliczonych spraw z pieniędzy z kwest na rzecz organizacji. Na dowód udostępnia w internecie wycinki rozmów z portalu społecznościowego, które cechuje wulgarny język.
Szefowa KOD w Szczecinie odpowiada, że nie przywłaszczyła ani grosza i to celowa
prowokacja. Sprawa wyszła na jaw w piątek wieczorem, w sobotę natomiast odbędą się wybory szefa Komitetu w naszym województwie.
W udostępnionych rozmowach Jackowski upomina się od Filiks o brakujące 100 złotych ze zbiórki pieniędzy w Świnoujściu. Filiks twierdzi, że chodzi o 50 złotych i dodaje, żeby nie porównywać tego ze sprawą szefa KOD w kraju. Warto zaznaczyć, że rozmowa odbywa się jeszcze przed wyjściem na jaw afery fakturowej z Mateuszem Kijowskim.
Podczas dialogu były skarbnik przypomina też regionalnej liderce, że ta namawiała go, aby zapłacił z funduszy ze zbiórek m.in. za jej kolację z Adamem Michnikiem, który był gościem KOD w Szczecinie. Przewodnicząca Komitetu w regionie pisze (pisownia oryginalna): "Ja mam kurea płacić za to że ide na obowiązkową kolacje w praxy ? Cie kur... (w oryginalnej pisowni pełny wyraz) pogrzao"
Jak mówi były skarbnik Komitetu Paweł Jackowski, ostatecznie za kolację Filiks zapłaciła, ale pieniędzy ze zbiórki w Świnoujściu jak nie było, tak nie ma.
- Każda złotówka powinna się zgadzać. Inaczej stawia nas to w złym świetle - mówi Jackowski.
Regionalna liderka KOD nie wie jak to się stało, że w puszce, którą miała w domu
- po zbiórce w Świnoujściu - brakowało 50 złotych, a nie 100. Zapewnia jednak, że brakującą kwotę oddała. Magdalena Filiks tłumaczy, że udostępnione wycinki rozmów są zmanipulowane. Jak dodaje, to celowa prowokacja, aby zdyskredytować ją przy dzisiejszych wyborach szefa KOD w województwie.
- To absolutna mściwość i typowa walka frakcyjna - odpowiada Filiks. Dodaje też, że przeprasza za wulgaryzmy, jakie padły w udostępnionych rozmowach.
To kolejna kłótnia w KOD o pieniądze. Kilka dni temu "Rzeczpospolita" ujawniła fakt, że firma lidera Mateusza Kijowskiego zarobiła 120 tysięcy na obsłudze stron Komitetu. Pieniądze pochodziły ze zbiórek społecznych na rzecz Komitetu.
Szefowa KOD w Szczecinie odpowiada, że nie przywłaszczyła ani grosza i to celowa
prowokacja. Sprawa wyszła na jaw w piątek wieczorem, w sobotę natomiast odbędą się wybory szefa Komitetu w naszym województwie.
W udostępnionych rozmowach Jackowski upomina się od Filiks o brakujące 100 złotych ze zbiórki pieniędzy w Świnoujściu. Filiks twierdzi, że chodzi o 50 złotych i dodaje, żeby nie porównywać tego ze sprawą szefa KOD w kraju. Warto zaznaczyć, że rozmowa odbywa się jeszcze przed wyjściem na jaw afery fakturowej z Mateuszem Kijowskim.
Podczas dialogu były skarbnik przypomina też regionalnej liderce, że ta namawiała go, aby zapłacił z funduszy ze zbiórek m.in. za jej kolację z Adamem Michnikiem, który był gościem KOD w Szczecinie. Przewodnicząca Komitetu w regionie pisze (pisownia oryginalna): "Ja mam kurea płacić za to że ide na obowiązkową kolacje w praxy ? Cie kur... (w oryginalnej pisowni pełny wyraz) pogrzao"
Jak mówi były skarbnik Komitetu Paweł Jackowski, ostatecznie za kolację Filiks zapłaciła, ale pieniędzy ze zbiórki w Świnoujściu jak nie było, tak nie ma.
- Każda złotówka powinna się zgadzać. Inaczej stawia nas to w złym świetle - mówi Jackowski.
Regionalna liderka KOD nie wie jak to się stało, że w puszce, którą miała w domu
- po zbiórce w Świnoujściu - brakowało 50 złotych, a nie 100. Zapewnia jednak, że brakującą kwotę oddała. Magdalena Filiks tłumaczy, że udostępnione wycinki rozmów są zmanipulowane. Jak dodaje, to celowa prowokacja, aby zdyskredytować ją przy dzisiejszych wyborach szefa KOD w województwie.
- To absolutna mściwość i typowa walka frakcyjna - odpowiada Filiks. Dodaje też, że przeprasza za wulgaryzmy, jakie padły w udostępnionych rozmowach.
To kolejna kłótnia w KOD o pieniądze. Kilka dni temu "Rzeczpospolita" ujawniła fakt, że firma lidera Mateusza Kijowskiego zarobiła 120 tysięcy na obsłudze stron Komitetu. Pieniądze pochodziły ze zbiórek społecznych na rzecz Komitetu.