Sąd Apelacyjny w Lublinie zajmował się sprawą 20 lat temu. Uznał wtedy, że czyn Andrzeja Kiszki nie miał związku z działalnością na rzecz niepodległego państwa polskiego. Ministerstwo Obrony Narodowej, razem z Instytutem Pamięci Narodowej, zebrało jednak nowe dowody, a Prokurator Generalny wniósł sprawę do Sądu Najwyższego wykazując błędy w postępowaniu sprzed 20 lat.

Andrzej Kiszka nie doczekał się rehabilitacji za życia. Zmarł w czerwcu 2017 roku. Mimo to, w grudniu ubiegłego roku Sąd Najwyższy zdecydował, że sprawa trafi do ponownego rozpoznania. Na pierwsze posiedzenie trzeba było jednak czekać ponad pół roku, bo - jak tłumaczy rzecznik Sądu Apelacyjnego w Lublinie Barbara Du Château - był problem z ustaleniem pełnomocników Andrzeja Kiszki. Wreszcie się udało.

Na pierwszym posiedzeniu sąd nie wydał jednak postanowienia. Zażądał od IPN-u kompletu akt z 1962 roku. - Przedmiotem procedowania Sądu Apelacyjnego jest unieważnienie wyroku, który znajduje się w tych aktach. Zawartość tych akt jest bardzo istotna - wyjaśnia Barbara Du Château.

Kolejnego terminu posiedzenia jeszcze nie ma.

Andrzej Kiszka, po tym jak komunistyczne służby rozbiły oddział, w którym walczył, ukrywał się przez osiem lat w leśnym bunkrze. Po zatrzymaniu przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa został skazany na dożywocie. Po 10 latach wyszedł na wolność w wyniku amnestii.