Politolog i amerykanista komentuje wypowiedzi żydowskich polityków: - Gdyby antysemityzmu nie było, to Izrael by go wymyślił - mówił w "Rozmowie pod krawatem" Artur Wróblewski.
- Pewnie nie ma kaca moralnego po tym co powiedział, ale tego typu uczynki powodują, że może ten antysemityzm się pojawi, jeśli go nie było w Polsce. Pamiętajmy jednak, że w moim przekonaniu, ja zawsze w to wierzyłem, zresztą moi przyjaciele, pewien znany mecenas z Jerozolimy utwierdził mnie w tym, gdyby nie było antysemityzmu, to chyba Izrael by go wymyślił. Bo czasami ten antysemityzm się jemu przydaje. Chociażby w kampanii politycznej wewnątrz Izraela, ale przede wszystkim konsolidując państwo
Politolog i amerykanista zwracał uwagę, że gdy mowa o wypowiedziach premiera Izraela, które miały obrażać Polskę, że były to słowa wyjęte z kontekstu i cytowane także przez niechętne Netaniahu media, gdy trwa tam kampania wyborcza.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Sytuacja analogiczna, jak w przypadku rasizmu, czy homofobii. Jedynymi beneficjentami tych pojęć są tzw. ofiary. Żaden człowiek nie chce być stawiany w złym świetle, nikt nie chce być wytykany palcem, że uczynił komuś przykrość, za to bycie ofiarą się opłaca. Można wzbudzać litość oraz stawiać się w roli pokrzywdzonego, a jak wiadomo, za słabszymi zawsze się ktoś ujmie. Łatwiej też o prowokacje, które doprowadzają do ww. korzyści - więc trudno nie zgodzić się z gościem audycji.
Analogiczna sytuacja z antypolonizmem. Tak długo wszystkim dookoła powtarzaliśmy, że nas nienawidzą, że w końcu w to uwierzyli i faktycznie nas nienawidzą. Wcześniej mieli nas po prostu w głębokim poważaniu lub traktowali jak nieszkodliwych dziwaków z kompleksem "narodu wyklętego"...