Pretensje do państwa, polityczne wycieczki i ultimatum dla pracowników. To wszystko w liście jaki Jarosław Mroczek, prezes Pogoni Szczecin wysłał do pracowników. Poinformował w niej o obniżce wynagrodzeń od 5 do 30 procent.
„Jak już pewnie wiecie nadzieja, że otrzymamy jakąś pomoc od Państwa praktycznie jest zerowa. Pieniądze (nasze - te pochodzące z podatków) pewnie są zarezerwowane na służbę zdrowia (słusznie), ale jak wiemy również na inne cele (przynajmniej dla mnie niezrozumiałe). Przemawia przeze mnie irytacja, ale trudno mi znaleźć jakiekolwiek usprawiedliwienie, kiedy widzę jak ta pomoc wygląda w innych krajach” - napisał prezes Mroczek do swoich pracowników.
W liście nie sprecyzował jakiej pomocy od walczącego z epidemią państwa oczekuje prezes prywatnego klubu. Postanowiliśmy dopytać.
- Prezes Jarosław Mroczek nie oczekuje żadnego wsparcia od państwa dla klubu, co deklarował już kilka razy publicznie, między innymi podczas poniedziałkowej wypowiedzi dla Canal+ Sport - odpowiada naszemu reporterowi Krzysztof Ufland, rzecznik Pogoni Szczecin.
Zwrot o pomocy państwa nie był więc oczekiwaniem, a jedynie luźną refleksją. Dalej prezes Mroczek wieszczy czarny scenariusz, który puentuje słowami "Oznacza to na dzisiaj wprowadzenie z dniem 1 kwietnia obniżki wynagrodzeń dla wszystkich osób związanych z Pogonią Szczecin (łącznie z Zarządem, by nie było wątpliwości). Skala tych obniżek wynosić będzie od 5% dla najmniej zarabiających do 30% dla osób znajdujących się w grupie zarabiających najlepiej. Z tej decyzji wyłączeni są tylko piłkarze piłkarze pierwszego zespołu. Oni będą podlegali rozwiązaniu, które ogłosi dzisiaj lub najdalej do końca tygodnia PZPN. Nie ma jednak wątpliwości, że nasi piłkarze doświadczą jeszcze trudniejszych decyzji."
Tych zdań rzecznik Ufland też nie komentuje. - List i redukcja wynagrodzeń nie są też formą postawianie pod ścianą, są formą zarządzania kryzysem. Wiem co mówię, bo to dotyczy wszystkich pracowników, więc dotyka także i mnie. Jest tak tym bardziej, że dokumenty mają charakter tymczasowości i określają różne inne zależności. Zostało to z resztą zasugerowane w liście, o szczegółach nie będę mówił, to wewnętrzne kwestie każdej organizacji - tłumaczy Ufland.
Nie jest stawianiem pod ścianą? To kolejny cytat. „Macie państwo oczywiście prawo nie zgodzić się z taką propozycją. Niestety będzie to musiało oznaczać koniec naszej współpracy i rozwiązanie łączącej nas umowy” - pisze Mroczek.
- Przepisy kodeksu pracy wprost nie dopuszczają takiej możliwości zastosowania ultimatum wobec pracownika, że albo godzisz się na obniżenie pensji, albo Cię zwolnię - tłumaczy adwokat Bernadetta Zaucha. Dodaje jednak: - Z uwagi na panujący kryzys, taką propozycję pracodawcy należałoby raczej rozpatrywać w kategoriach woli pracodawcy, tak naprawdę kontynuowania współpracy z pracownikiem, ale na nieco innych warunkach. Na takich warunkach jakie pozwolą pracodawcy na przetrwanie.
Mroczek to potwierdza: „zaciskamy pasa, (…) ale dzięki temu będziemy dalej razem mogli pracować dla klubu, który przecież dla zdecydowanej większości z nas jest czymś więcej niż zwykłym miejscem pracy."
Przypomnijmy, że latem klub sprzedał Sebastiana Walukiewicza, a jesienią Adama Buksę. Za te transfery klubową kasę zasiliło kilka milionów euro.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, o rozesłanym pracownikom piśmie wie główny sponsor klubu, czyli Grupa Azoty. Oficjalnie firma nie komentuje sprawy.
Powyżej załączamy pismo przesłane przez Jarosława Mroczka, prezesa Pogoni Szczecin.
W liście nie sprecyzował jakiej pomocy od walczącego z epidemią państwa oczekuje prezes prywatnego klubu. Postanowiliśmy dopytać.
- Prezes Jarosław Mroczek nie oczekuje żadnego wsparcia od państwa dla klubu, co deklarował już kilka razy publicznie, między innymi podczas poniedziałkowej wypowiedzi dla Canal+ Sport - odpowiada naszemu reporterowi Krzysztof Ufland, rzecznik Pogoni Szczecin.
Zwrot o pomocy państwa nie był więc oczekiwaniem, a jedynie luźną refleksją. Dalej prezes Mroczek wieszczy czarny scenariusz, który puentuje słowami "Oznacza to na dzisiaj wprowadzenie z dniem 1 kwietnia obniżki wynagrodzeń dla wszystkich osób związanych z Pogonią Szczecin (łącznie z Zarządem, by nie było wątpliwości). Skala tych obniżek wynosić będzie od 5% dla najmniej zarabiających do 30% dla osób znajdujących się w grupie zarabiających najlepiej. Z tej decyzji wyłączeni są tylko piłkarze piłkarze pierwszego zespołu. Oni będą podlegali rozwiązaniu, które ogłosi dzisiaj lub najdalej do końca tygodnia PZPN. Nie ma jednak wątpliwości, że nasi piłkarze doświadczą jeszcze trudniejszych decyzji."
Tych zdań rzecznik Ufland też nie komentuje. - List i redukcja wynagrodzeń nie są też formą postawianie pod ścianą, są formą zarządzania kryzysem. Wiem co mówię, bo to dotyczy wszystkich pracowników, więc dotyka także i mnie. Jest tak tym bardziej, że dokumenty mają charakter tymczasowości i określają różne inne zależności. Zostało to z resztą zasugerowane w liście, o szczegółach nie będę mówił, to wewnętrzne kwestie każdej organizacji - tłumaczy Ufland.
Nie jest stawianiem pod ścianą? To kolejny cytat. „Macie państwo oczywiście prawo nie zgodzić się z taką propozycją. Niestety będzie to musiało oznaczać koniec naszej współpracy i rozwiązanie łączącej nas umowy” - pisze Mroczek.
- Przepisy kodeksu pracy wprost nie dopuszczają takiej możliwości zastosowania ultimatum wobec pracownika, że albo godzisz się na obniżenie pensji, albo Cię zwolnię - tłumaczy adwokat Bernadetta Zaucha. Dodaje jednak: - Z uwagi na panujący kryzys, taką propozycję pracodawcy należałoby raczej rozpatrywać w kategoriach woli pracodawcy, tak naprawdę kontynuowania współpracy z pracownikiem, ale na nieco innych warunkach. Na takich warunkach jakie pozwolą pracodawcy na przetrwanie.
Mroczek to potwierdza: „zaciskamy pasa, (…) ale dzięki temu będziemy dalej razem mogli pracować dla klubu, który przecież dla zdecydowanej większości z nas jest czymś więcej niż zwykłym miejscem pracy."
Przypomnijmy, że latem klub sprzedał Sebastiana Walukiewicza, a jesienią Adama Buksę. Za te transfery klubową kasę zasiliło kilka milionów euro.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, o rozesłanym pracownikom piśmie wie główny sponsor klubu, czyli Grupa Azoty. Oficjalnie firma nie komentuje sprawy.
Powyżej załączamy pismo przesłane przez Jarosława Mroczka, prezesa Pogoni Szczecin.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Prawda jest brutalna, ale kluby sportowe to nie urzędy, ani instytucje, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania państwa. Nie są również zakładami produkcyjnymi, które mają wpływ na gospodarkę, ani placówkami, które prowadzą działalność edukacyjną. Sport to wyłącznie rozrywka, więc nie wiadomo, skąd to rozgoryczenie, skoro w trudnej sytuacji znalazły się także polskie zakłady pracy, zatrudniające wiele osób i to one powinny być traktowane priorytetowo.
Swoją drogą, zastanawiające jest to, że jeśli prezes nie oczekuje żadnego wsparcia od państwa, dla prywatnego klubu, to po co w swoim liście pisze o zerowej nadziei na to, że klub otrzyma pomoc od państwa - gdzie tu sens, gdzie logika...
Do stadionu doloz, do klubu doloz - pensje po 40 tys. Hmm chyba komuś tu słoneczko wiosenne w głowę przygrzewa...