Prokuratura Regionalna w Szczecinie domaga się aresztu dla byłego prezesa Grupy Azoty Zakłady Chemiczne "Police" S.A. - Krzysztofa J., któremu wcześniej postawiła zarzuty w sprawie tzw. afery polickiej.
W czwartek wnioskiem prokuratury zajął się sąd, ale ze względu na obszerny materiał dowodowy decyzję w tej sprawie podejmie w poniedziałek.
Jedną z przesłanek do zastosowanie aresztu jest to, że Krzysztof J. przebywa w Senegalu i nie stawił się na wezwanie śledczych. Obrońca Krzysztof J., mecenas Grzegorz Wołek zapewnia, że jego klient nie ma złej woli w tym zakresie.
- Mój klient z uwagi na to, że wielokrotnie był przywoływany jako osoba, która miała rzekomo popełnić przestępstwa miał problem z zatrudnieniem w kraju. Prowadzi własną działalność, która wiąże się z wyjazdami za granicę. Gdy zaczął się koronawirus, akurat przebywał w Senegalu, nie miał możliwości wyjechania stamtąd - mówi Wołek.
Mecenas Grzegorz Wołek dodaje, że prokuratura wezwała Krzysztofa J. z dnia na dzień. - We wtorek, mi jako obrońcy doręczono wezwanie na środę. Oczywiście w tak krótkim okresie nie miał szansy i możliwości się stawić, natomiast jeszcze tego samego dnia ja jako jego obrońca, następnego dnia on sam poprzez kanał mailowy usprawiedliwił swoją nieobecność, wskazując, że chce uczestniczyć w tym postępowaniu - tłumaczy Wołek.
Jest kilka przesłanek, które spowodowały, że wystąpiliśmy o areszt dla Krzysztof J. - mówi Marcin Lorenc, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.
- Potwierdzam, że taki wniosek został w sądzie złożony. W tej chwili rozpoczęło się posiedzenie sądu w przedmiocie rozpoznania tego wniosku. Sąd wstępnie się z nim zapoznał i ogłosił przerwę do poniedziałku z uwagi na dosyć obszerny materiał zgromadzony w tej sprawie - powiedział Marcin Lorenc.
Prokuratura chce rozszerzyć zarzuty dla byłego prezesa Zakładów Chemicznych Police.
- Trwa posiedzenie sądu, m.in. z uwagi na to, że podejrzany części zarzutów jeszcze nie usłyszał, a posiedzenie dotyczy zastosowanie tymczasowego aresztowania, więc taka sytuacja procesowa obliguje mnie, by więcej informacji nie udzielać - dodał.
W tzw. aferze polickiej prokuratura postawiła Krzysztofowi J. i byłym członkom zarządu zarzut przekroczenia uprawnień, co doprowadziło do wyrządzenia szkód Zakładom Chemicznym "Police" w wysokości 29 milionów dolarów. Chodzi o zakup kopalni fosforytów w Senegalu, która już wiele lat wcześniej została wyeksploatowana z surowca.
Jedną z przesłanek do zastosowanie aresztu jest to, że Krzysztof J. przebywa w Senegalu i nie stawił się na wezwanie śledczych. Obrońca Krzysztof J., mecenas Grzegorz Wołek zapewnia, że jego klient nie ma złej woli w tym zakresie.
- Mój klient z uwagi na to, że wielokrotnie był przywoływany jako osoba, która miała rzekomo popełnić przestępstwa miał problem z zatrudnieniem w kraju. Prowadzi własną działalność, która wiąże się z wyjazdami za granicę. Gdy zaczął się koronawirus, akurat przebywał w Senegalu, nie miał możliwości wyjechania stamtąd - mówi Wołek.
Mecenas Grzegorz Wołek dodaje, że prokuratura wezwała Krzysztofa J. z dnia na dzień. - We wtorek, mi jako obrońcy doręczono wezwanie na środę. Oczywiście w tak krótkim okresie nie miał szansy i możliwości się stawić, natomiast jeszcze tego samego dnia ja jako jego obrońca, następnego dnia on sam poprzez kanał mailowy usprawiedliwił swoją nieobecność, wskazując, że chce uczestniczyć w tym postępowaniu - tłumaczy Wołek.
Jest kilka przesłanek, które spowodowały, że wystąpiliśmy o areszt dla Krzysztof J. - mówi Marcin Lorenc, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.
- Potwierdzam, że taki wniosek został w sądzie złożony. W tej chwili rozpoczęło się posiedzenie sądu w przedmiocie rozpoznania tego wniosku. Sąd wstępnie się z nim zapoznał i ogłosił przerwę do poniedziałku z uwagi na dosyć obszerny materiał zgromadzony w tej sprawie - powiedział Marcin Lorenc.
Prokuratura chce rozszerzyć zarzuty dla byłego prezesa Zakładów Chemicznych Police.
- Trwa posiedzenie sądu, m.in. z uwagi na to, że podejrzany części zarzutów jeszcze nie usłyszał, a posiedzenie dotyczy zastosowanie tymczasowego aresztowania, więc taka sytuacja procesowa obliguje mnie, by więcej informacji nie udzielać - dodał.
W tzw. aferze polickiej prokuratura postawiła Krzysztofowi J. i byłym członkom zarządu zarzut przekroczenia uprawnień, co doprowadziło do wyrządzenia szkód Zakładom Chemicznym "Police" w wysokości 29 milionów dolarów. Chodzi o zakup kopalni fosforytów w Senegalu, która już wiele lat wcześniej została wyeksploatowana z surowca.
- Potwierdzam, że taki wniosek został w sądzie złożony. W tej chwili rozpoczęło się posiedzenie sądu w przedmiocie rozpoznania tego wniosku. Sąd wstępnie się z nim zapoznał i ogłosił przerwę do poniedziałku z uwagi na dosyć obszerny materiał zgromadzony w tej sprawie - powiedział Marcin Lorenc.
Dodaj komentarz 6 komentarzy
Oczywiście obecna lokalizacja byłego prezesa jest czysto przypadkowa i nie ma nic wspólnego z nieopłacalną inwestycją "Polic" w Senegalu i narażeniem z tego tytułu na wielomilionowe straty, o czym wielokrotnie informowały portale branżowe?
Oczywiście jest czystym przypadkiem, że wszelkie sprawy, w których przewijają się nazwiska osób, które w jakikolwiek sposób można powiązać z opozycją, naraz zyskują status medialnych sensacji i nie ma to ABSOLUTNIE żadnego związku z trwającą kampanią wyborczą...
À propos... co tam słychać w sprawie, którą prof. Grodzki wytoczył red. Tomaszowi D. ?
Oczywiście, oczywiście
najwyższy czas iść do PAKI !!!!
Ciekawe że tak "wybitna" rozgłośnia radiowa nie zajmie się prezesem innej spółki... morskiej stoczni remontowej Gryfia... osobiście mam nadzieję że prokurator z czasem i posadzi kogoś w Radia Szczecin... bo paragraf się znajdzie... takie czas wprowadziliście!
Nie podpowiadaj... Spora część społeczeństwa ślepo wierzy, że jest jedna słuszna opcja rządząca i będzie rządzić wiecznie :)
Ciekawy jestem kiedy kolejne zatrzymania. Mobbing w Azotach wciąż zamiatany jest pod dywan. Zegar tyka Panie Wardacki. Pan doskonale wie o co chodzi.