Pod hasłem "Usłysz Białoruś. Szczecin Solidarny" na placu Lotników odbyła się pikieta solidarności z Białorusią i białoruskim narodem.
W pikiecie wzięło udział kilkaset osób.
- Ogłaszam rozpoczęcie naszego zgromadzenia przeciwko politycznym represjom na Białorusi, przeciwko biciu i gwałtom, i bezpodstawnym zatrzymaniom. Jesteśmy za dymisją dyktatora Łukaszenki - mówił jeden z organizatorów.
- Wyszliśmy, żeby okazać swój sprzeciw, ale też solidarność z ludźmi z Białorusi, z Białorusinami i Białorusinkami, którzy obecnie walczą od kilku dni o swoje prawo swobodnego wyboru, prawo głosu, o prawo życia w demokratycznym kraju i o prawo do zmienności władzy - podkreślała współorganizatorka Kaciaryna Bychak, która od 12 lat mieszka w Polsce. Jako studentka za działalność niepodległościową była wielokrotnie zatrzymywana i wyrzucona z uczelni.
- Przyszliśmy tutaj, żeby wspierać Białorusinów w tej nierównej walce z Aleksandrem Łukaszenką. Mamy nadzieję, że kiedyś Białoruś stanie się cywilizowanym, demokratycznym państwem - mówił szczecinianin.
- Wydaje mi się, że po prostu warto wspierać wszystkie mniejszości i wszystkie grupy, które w jakiś sposób są poddawane opresji - przekonywała szczecinianka.
- Jestem z Białorusi, przyjechałem tu cztery lata temu, pracuję, mam dziewczynę. Mieszkamy i tworzymy rodzinę. Mnie się nie podobał reżim Łukaszenki. Kraj nie ponosi żadnej winy, to władza jest winna. Nie tęsknię, wcale - mówi 30-letni Anton z Bialorusi.
Pikietę zorganizowali niezrzeszeni białoruscy migranci mieszkający w Szczecinie. Wzięli w niej udział również przedstawiciele i sympatycy mniejszości LGBT.
Wybory oficjalnie z 80-procentowym poparciem wygrał rządzący od 26 lat Alaksandr Łukaszenka. Tymczasem eksperci są zgodni, że wyniki sfałszowano. Na ulicach odbywają się protesty, dochodzi do starć z milicją.
Według różnych danych, zatrzymano około 5 tysięcy osób, grozi im nawet do 15 lat więzienia. Manifestantów rozpędza wojsko. Jeden z protestujących zmarł, jest kilkuset rannych.
- Ogłaszam rozpoczęcie naszego zgromadzenia przeciwko politycznym represjom na Białorusi, przeciwko biciu i gwałtom, i bezpodstawnym zatrzymaniom. Jesteśmy za dymisją dyktatora Łukaszenki - mówił jeden z organizatorów.
- Wyszliśmy, żeby okazać swój sprzeciw, ale też solidarność z ludźmi z Białorusi, z Białorusinami i Białorusinkami, którzy obecnie walczą od kilku dni o swoje prawo swobodnego wyboru, prawo głosu, o prawo życia w demokratycznym kraju i o prawo do zmienności władzy - podkreślała współorganizatorka Kaciaryna Bychak, która od 12 lat mieszka w Polsce. Jako studentka za działalność niepodległościową była wielokrotnie zatrzymywana i wyrzucona z uczelni.
- Przyszliśmy tutaj, żeby wspierać Białorusinów w tej nierównej walce z Aleksandrem Łukaszenką. Mamy nadzieję, że kiedyś Białoruś stanie się cywilizowanym, demokratycznym państwem - mówił szczecinianin.
- Wydaje mi się, że po prostu warto wspierać wszystkie mniejszości i wszystkie grupy, które w jakiś sposób są poddawane opresji - przekonywała szczecinianka.
- Jestem z Białorusi, przyjechałem tu cztery lata temu, pracuję, mam dziewczynę. Mieszkamy i tworzymy rodzinę. Mnie się nie podobał reżim Łukaszenki. Kraj nie ponosi żadnej winy, to władza jest winna. Nie tęsknię, wcale - mówi 30-letni Anton z Bialorusi.
Pikietę zorganizowali niezrzeszeni białoruscy migranci mieszkający w Szczecinie. Wzięli w niej udział również przedstawiciele i sympatycy mniejszości LGBT.
Wybory oficjalnie z 80-procentowym poparciem wygrał rządzący od 26 lat Alaksandr Łukaszenka. Tymczasem eksperci są zgodni, że wyniki sfałszowano. Na ulicach odbywają się protesty, dochodzi do starć z milicją.
Według różnych danych, zatrzymano około 5 tysięcy osób, grozi im nawet do 15 lat więzienia. Manifestantów rozpędza wojsko. Jeden z protestujących zmarł, jest kilkuset rannych.