Na dworcu Szczecin Główny, dziesiątki wolontariuszy wciąż pomagają uchodźcom z Ukrainy.
Niektórzy od tygodnia, niektórzy dłużej, niektórzy od paru dni - wielu z nich śpi na dworcu, czekając na kolejne pociągi z uchodźcami, które przyjeżdżają głównie z Przemyśla
i Lublina. Wolontariusze przyznają, że są zmęczeni, ale zmotywowani, by nieść pomoc.
- Zmęczony się czuję cały czas, bo pomagam 24 godziny na dobę praktycznie. Staram się pomagać, w każdym wolnym czasie, bo ludzie naprawdę tego potrzebują. - Ja nie czuję się zmęczona, bo jestem cały czas zajęta i po prostu nie mam czasu o tym myśleć. Ja mam rodzinę na Ukrainie, dlatego staram się pomagać, bo czuję się do tego zobowiązana i winna, jeśli nic nie robię. Tak to przynajmniej pomagam, mamy pokoik, w którym możemy spać, czasami odsypiamy, gdzieś tam w przerwach na dworcu. - Czasami widzę, jak takie małe dzieciaki przychodzą i rysunki nam przynoszą. To takie słodkie jest, że oni w taki sposób dziękują - mówili wolontariusze.
Najtrudniejsza sytuacja ma miejsce w momencie, w którym na peron przyjeżdżają pociągi ze wschodu lub centralnej Polski. W jednym pociągu może być nawet do 400 uchodźców - których trzeba umiejętnie poprowadzić, by nie czuli się zagubieni.
Dodatkowo do Goleniowa wciąż przylatują samoloty z Egiptu, a na ich pokładzie Ukraińcy, nieraz po 300 osób, którzy z turystów stali się uchodźcami. Oni z dworca z Goleniowie również trafiają na dworzec Szczecin Główny.
i Lublina. Wolontariusze przyznają, że są zmęczeni, ale zmotywowani, by nieść pomoc.
- Zmęczony się czuję cały czas, bo pomagam 24 godziny na dobę praktycznie. Staram się pomagać, w każdym wolnym czasie, bo ludzie naprawdę tego potrzebują. - Ja nie czuję się zmęczona, bo jestem cały czas zajęta i po prostu nie mam czasu o tym myśleć. Ja mam rodzinę na Ukrainie, dlatego staram się pomagać, bo czuję się do tego zobowiązana i winna, jeśli nic nie robię. Tak to przynajmniej pomagam, mamy pokoik, w którym możemy spać, czasami odsypiamy, gdzieś tam w przerwach na dworcu. - Czasami widzę, jak takie małe dzieciaki przychodzą i rysunki nam przynoszą. To takie słodkie jest, że oni w taki sposób dziękują - mówili wolontariusze.
Najtrudniejsza sytuacja ma miejsce w momencie, w którym na peron przyjeżdżają pociągi ze wschodu lub centralnej Polski. W jednym pociągu może być nawet do 400 uchodźców - których trzeba umiejętnie poprowadzić, by nie czuli się zagubieni.
Dodatkowo do Goleniowa wciąż przylatują samoloty z Egiptu, a na ich pokładzie Ukraińcy, nieraz po 300 osób, którzy z turystów stali się uchodźcami. Oni z dworca z Goleniowie również trafiają na dworzec Szczecin Główny.