Nie ma żadnych informacji potwierdzających, że arabski inwestor zapłacił za stocznie w Gdyni i Szczecinie.
Pieniądze mają trafić na konto zarządcy kompensacji. Zarząd stoczni w Szczecinie nie udziela na ten temat żadnych informacji. Czeka na sygnał z Warszawy. Zarządca kompensacji jest dziś nieuchwytny.
Agencja Rozwoju Przemysłu, która jest właścicielem stoczni, milczy - rzecznik Agencji Roma Sarzyńska prosi o cierpliwość. - Ministerstwo Skarbu Państwa przypomina, że termin upłynie o północy - mówi Piotr Koszewski z Ministerstwa Skarbu.
Katarzyna Gospodarek obsługująca medialnie Polskie Stocznie S.A. też nie wie czy pieniądze od inwestora wpłyną czy nie. Janusz Petryński z Solidarności nie wierzy, aby inwestor zapłacił za stocznie. - Jeżeli do tej pory nie wpłynęły, to trudno oczekiwać, że ktoś czeka do ostatniej godziny - uważa Petryński.
Krzysztof Grodzki ze Związku Zawodowego Stoczniowiec ostrzega, że jeżeli stocznia nie ruszy to zaczną się tragedie ludzkie. - Byli pracownicy stoczni zaczną wychodzić z programów monitorowanych zwolnień i stracą wszelkie środki utrzymania - mówi Grodzki.
Roman Pniewski, przewodniczący Solidarności'80 Stoczni Szczecińskiej Nowa twierdzi, że inwestor nie traktuje sprawy zakupu stoczni poważnie. Jacek Kantor, przewodniczący NSZZ Solidarności w stoczni nie rozumie dlaczego wszystko odbywa się na ostatnią chwilę.
Jeżeli inwestor nie zapłaci za stocznie, to w najbliższym czasie automatycznie do zakładu wkroczy syndyk i sprzeda majątek stoczni. Tymczasem przewodniczący Solidarności Stoczni Gdynia Dariusz Adamski ocenia, że jeśli dziś nie wpłyną pieniądze za stocznie będzie to całkowita kompromitacja polskiego rządu.
Profesor Leonard Rozenberg przyznaje, że inwestowanie w przemysł stoczniowy jest dziś ryzykowne. - Widać, że ten przemysł ma się znacznie lepiej w Azji, niż w Europie - mówi profesor.
- Nie będę się czuł odpowiedzialny jeżeli katarski inwestor nie wpłaci pieniędzy za stocznie - mówi w rozmowie z Polskim Radiem Szczecin Lech Wydrzyński, prezes Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni i Przemysłu Okrętowego. Ministerstwo Skarbu uważa, że to właśnie po liście Stowarzyszenia inwestor wystąpił o odroczenie terminu wpłaty z 21 lipca na 17 sierpnia. W liście stowarzyszenie reprezentujące ok. 1600 akcjonariuszy stoczni miało powiadomić inwestora, że majątek szczecińskiego zakładu został przejęty niezgodnie z prawem. Wydrzyński zapowiedział także, że będzie dalej walczył o przestrzeganie prawa.
Dziś mija drugi termin, w którym miały wpłynąć pieniądze od arabskiego inwestora za stocznie w Gdyni i Szczecinie. Jeżeli nie wpłyną do zakładów wkroczy syndyk i zacznie się ich likwidacja. W Szczecinie pracę w stoczni straciło 4000 osób.
Agencja Rozwoju Przemysłu, która jest właścicielem stoczni, milczy - rzecznik Agencji Roma Sarzyńska prosi o cierpliwość. - Ministerstwo Skarbu Państwa przypomina, że termin upłynie o północy - mówi Piotr Koszewski z Ministerstwa Skarbu.
Katarzyna Gospodarek obsługująca medialnie Polskie Stocznie S.A. też nie wie czy pieniądze od inwestora wpłyną czy nie. Janusz Petryński z Solidarności nie wierzy, aby inwestor zapłacił za stocznie. - Jeżeli do tej pory nie wpłynęły, to trudno oczekiwać, że ktoś czeka do ostatniej godziny - uważa Petryński.
Krzysztof Grodzki ze Związku Zawodowego Stoczniowiec ostrzega, że jeżeli stocznia nie ruszy to zaczną się tragedie ludzkie. - Byli pracownicy stoczni zaczną wychodzić z programów monitorowanych zwolnień i stracą wszelkie środki utrzymania - mówi Grodzki.
Roman Pniewski, przewodniczący Solidarności'80 Stoczni Szczecińskiej Nowa twierdzi, że inwestor nie traktuje sprawy zakupu stoczni poważnie. Jacek Kantor, przewodniczący NSZZ Solidarności w stoczni nie rozumie dlaczego wszystko odbywa się na ostatnią chwilę.
Jeżeli inwestor nie zapłaci za stocznie, to w najbliższym czasie automatycznie do zakładu wkroczy syndyk i sprzeda majątek stoczni. Tymczasem przewodniczący Solidarności Stoczni Gdynia Dariusz Adamski ocenia, że jeśli dziś nie wpłyną pieniądze za stocznie będzie to całkowita kompromitacja polskiego rządu.
Profesor Leonard Rozenberg przyznaje, że inwestowanie w przemysł stoczniowy jest dziś ryzykowne. - Widać, że ten przemysł ma się znacznie lepiej w Azji, niż w Europie - mówi profesor.
- Nie będę się czuł odpowiedzialny jeżeli katarski inwestor nie wpłaci pieniędzy za stocznie - mówi w rozmowie z Polskim Radiem Szczecin Lech Wydrzyński, prezes Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni i Przemysłu Okrętowego. Ministerstwo Skarbu uważa, że to właśnie po liście Stowarzyszenia inwestor wystąpił o odroczenie terminu wpłaty z 21 lipca na 17 sierpnia. W liście stowarzyszenie reprezentujące ok. 1600 akcjonariuszy stoczni miało powiadomić inwestora, że majątek szczecińskiego zakładu został przejęty niezgodnie z prawem. Wydrzyński zapowiedział także, że będzie dalej walczył o przestrzeganie prawa.
Dziś mija drugi termin, w którym miały wpłynąć pieniądze od arabskiego inwestora za stocznie w Gdyni i Szczecinie. Jeżeli nie wpłyną do zakładów wkroczy syndyk i zacznie się ich likwidacja. W Szczecinie pracę w stoczni straciło 4000 osób.