Zerwanie w ostatniej chwili umowy z PiS-em na wynajęcie sali BHP to standardowe zachowanie Towarzystwa Finansowego Silesia wobec szczecińskich przedsiębiorców, działających na postoczniowych terenach - mówili goście niedzielnej "Kawiarenki politycznej". Spółka odpowiada: "Wynajęcie sali nie było możliwe z przyczyn technicznych."
- Jak my mamy mówić w ogóle o rozwijaniu przedsiębiorczości i tych terenach, jeśli zarządca prowadzi bandycką politykę, wcale nie polegającą na tym, żeby zagospodarować te tereny, a mam wrażenie, że polegającą tylko na tym, żeby nikt nie funkcjonował na tych terenach - stwierdził Wieczorek.
Radny sejmiku z Solidarnej Polski Robert Stankiewicz dodał, że prezes Silesii miał przedstawić sytuację dotyczącą postoczniowych terenów i choć mija rok - do tej pory tego nie uczynił.
- Cały czas sprawa ma podłoże polityczne. Brakuje zdrowego rozsądku, uczciwości i myślenia ekonomicznego - uważa Stankiewicz.
Poseł PiS Joachim Brudziński dodał, że w sobotę Silesia usiłowała na wszelkie sposoby zniechęcić dziennikarzy do przyjścia na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Marek Tałasiewicz, przewodniczący sejmiku województwa powiedział, że nie chce się w tej kwestii wypowiadać, bo nie zna wszystkich okoliczności.
Do zarzutów PiS Towarzystwo Finansowe Silesia odniosło się w przesłanym do mediów oświadczeniu. W piśmie czytamy, że ze względów technicznych sala nie mogła być wynajęta, o czym TFS pisemnie powiadomiło agencję (przygotowującą spotkanie- przyp.red). Towarzystwo Finansowe Silesia nie podpisało żadnej umowy na wynajem Sali BHP - informują przedstawiciele spółki.
Tymczasem w sobotę przed stocznią przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości pokazywali na telebimie kopie umów i faktur za wynajęcie sali. Silesia tłumaczy, że pieniądze za wynajem zwróciła agencji.
Posłuchaj "Kawiarenki politycznej".