Choć wydawcy gier chyba nieco zlekceważyli ten temat, bo gry z prehistorycznymi gadami można było zliczyć na palcach jednej ręki - ale Turok z nawiązką wyrównywał wszystkie braki.
Historia Indianina polującego na dinozaury podbiła serca graczy na całym świecie - również w Polsce, tym bardziej że był rok 97 i dopiero poznawaliśmy możliwości akceleratorów graficznych, a Turok dawał nam okazję do doceniania mocy Voodoo - takiego właśnie chipa.
Choć, po drugim i trzeźwym spojrzeniu gra była po prostu nudna, to nie można się było od niej oderwać po pierwsze właśnie ze względu na dinozaury, a po drugie z powodu żyjącego własnym życiem świata - dżungli wypełnionej tajemniczymi odgłosami, a także nietypową, w tym czasie bronią - nie zawsze można było w grach fpp postrzelać sobie z łuku czy dźgnąć raptora nożem.
Szkoda tylko, że następne gry z serii takiego oszałamiającego sukcesu nie odniosły, co nie znaczy że były złe, może po prostu dinozaury spowszedniały?