Na marginesie dodam, że plotek o śmierci Vity nie potwierdzam - gier mam mnóstwo, zresztą możecie się w związku z tym spodziewać wkrótce kolejnych recenzji tytułów wydanych na ten sprzęt. Tak, są z Japonii, tak, ja takie gry lubię. Tak, wiem, jestem dziwny... I dobrze mi z tym, he he.
Dosyć prywaty, wróćmy do One Piece Unlimited World R. Dla porządku wyjaśnijmy, że jest też wersja na stacjonarną konsolę Playstation 3. Świadomie wybrałem wersję na Vitę, nie tylko dlatego, że była promocja - do tego wątku jeszcze wrócę.
Gra na pewno nie zawodzi pod względem graficznym, na małym ekranie OLED wygląda bardzo dobrze. Oczywiście nie ma tu mowy o generowaniu wielkiego świata, to po pierwsze. A po drugie, gra wygląda jak film animowany, takie tytuły prezentują się dobrze nawet po latach.
Zresztą, nie może być inaczej, skoro gra powstała na motywach japońskiego animowanego serialu One Piece. Odcinków jest chyba z milion - nie oglądałem, więc poczytałem trochę w sieci o całym uniwersum i to zasadniczo wystarczyło do grania One Piece Unlimited World R. Dokładna znajomość przygód Straw Hat Pirates, Piratów Słomkowego Kapelusza nie jest tu niezbędna, chociaż fani oczywiście mogą od razu dodać punkty do oceny gry. Konwencja jest bardzo luźna, pastiszowo-zabawowa: jak ktoś nie wie, to nasz główny bohater Monkey D. Luffy zjadł roślinę Gomu Gomu no Mi, dzięki czemu jest człowiekiem-gumą - dajmy na to jego ręce rozciągają się jak nie przymierzając gumka recepturka z opakowania szczypiorku.
Mnie to bawi, opisać konwencji się nie podejmuję. Dam przykład: w której grze, jaką znacie, na widok wielkiego smoka, który właśnie zaskoczył drużynę i z którym trzeba się rozprawić, główny bohater krzyczy z radością i roziskrzonym wzrokiem: "Hurra, mięsko!!!"? No właśnie...
A jak w to się gra? Jest miasto-baza wypadowa, które możemy rozbudowywać. Wybieramy zakładkę w menu i jak mamy odpowiednie materiały, to postawimy sobie - dajmy na to - aptekę, albo sklep. W których będziemy wytwarzać lekarstwa czy przedmioty potrzebne w eksploracji. Albo muzeum, do którego będziemy zbierać zwierzęta - czyli są minigierki.
Wątek fabularny, z historią opowiadaną zarówno przez rozmowy postaci z naszej drużyny i nie tylko, plus fajne filmowe wstawki - podzielono na rozdziały: wychodzimy z miasta, przejdziemy przez kilka większych korytarzowych lokacji, w których pozbieramy zasoby, złapiemy zwierzęta, odkryjemy sekrety - powalczymy i na koniec znowu powalczymy, ale z bossem. Na koniec takiej sekwencji plansza "To be continued" - wracamy do miasta, rozbudowujemy, wytwarzamy i znowu ruszamy do akcji. I tak do końca, fabuła nie jest przesadnie długa, "pęknie" w kilka godzin. Oczywiście są też dodatkowe wyzwania, wątek zbieractwa - w sumie robić jest co. Dla mnie to idealna gra właśnie na konsolę przenośną. Zresztą pierwotnie powstała właśnie na handhelda Nintendo, skąd przekonwertowano ją na inne maszyny.
Walka jest nad wyraz prosta: dwa przyciski plus unik. Poziom trudności, gdy przechodzimy za pierwszym razem jest banalnie prosty, wyzwania szukajcie w czasie kolejnych podejść do gry w trybie New Game+ i na również dostępnej arenie. Abyśmy nie klepali bezmyślnie jednego przycisku w czasie walki, twórcy wymyślili, że w czasie starć wyświetlają się grafiki z sekwencjami przycisków potrzebnych do wykonania kolejnych ciosów - gdy zrobimy je wszystkie, nasza postać na moment jest w trybie, nazwijmy, super ataku. Całkiem to przyjemne, urozmaica zabawę.
One Piece Unlimited World R to całkiem fajna gra - chociaż, przyznaję, bardzo mnie nie porwała. Bawiłem się dobrze, ale - subiektywnie - efektu WOW nie było. W tej kategorii dużo wyżej stawiam chociażby wydaną jakiś czas temu trzecią część przygód Naruto na konsolach stacjonarnych i PC. Ale, jeżeli - tak jak ja - kupicie One Piece Unlimited World R w jakiejś promocji, to jak najbardziej można się zainteresować. Za pełną cenę, niekoniecznie. Chociaż nie jestem fanem serialu One Piece, więc miłośnik może to odbierać inaczej.
Aha, oczywiście, jeżeli macie wstręt na japońskie produkcje, ta gra raczej tego nie zmieni...