Zasada jest prosta: woda wygrywa z ogniem, ogień z ziemią, ziemia z wodą - wszystko wygrywa z pyłem. Coś jak "kamień, papier, nożyce". Różnica jest taka, że nasze "nożyce" mogą dostać specjalne zdolności, które pozwolą im uciec, pomóc koledze czy spowodować duże straty u przeciwnika, bez względu na wynik pojedynku. Do tego dostajemy jeszcze historię utrzymaną w klimacie mrocznego fantasy i możliwość uczestniczenia w turniejach.
Pomimo wad, takich jak tutorial (samouczek) w formie filmów do oglądania, zupełnie niezrozumiałe oczekiwanie na ulepszenie bohaterskich kart, fabuła tylko w formie tekstu między pojedynkami czy nudna muzyka - Earthcore jest zaskakująco wciągające. Trochę trwa strategiczne kombinowanie, a i tak rozgrywka jest ułożona w taki sposób, że każdy Dawid Goliata może przy odrobinie sprytu pokonać. Acha, i narratorem jest kultowy dla graczy Piotr Fronczewski...
Mam wrażenie, że Earthcore to produkcja gdzieś z pogranicza zabijacza czasu w komórce a rozbudowanej super produkcji - za duża na tablety, za mała na konsole. Ale jak na "darmówkę" (z nienachalnymi mikropłatnościami) - świetna!