Na kolejny dramat zapowiadają się ceny gogli do wirtualnej rzeczywistości. Wspominaliśmy już w Giermaszu, że te przygotowywane przez Sony będą kosztować przynajmniej tyle, co konsola - a jak się właśnie dowiedzieliśmy, również za konkurencyjny Oculus Rift zapłacimy "jak za zboże". Przynajmniej 350 dolarów a nawet 1500 dolarów z dedykowanym komputerem. Ała...
W chwili premiery nie było takiego PC-ta, który wyświetlałby płynnie tę grę: sprawa Batman: Arkham Knight stała się słynna, wszak doszło do wycofania ze sklepów komputerowej wersji produkcji. W tym czasie wydawca w pocie czoła łatał błędy w optymalizacji i podobno jeszcze pod koniec października naprawiona opowieść o ostatniej przygodzie Mrocznego Rycerza wreszcie porządnie zahula na PC-tach.
Ktoś rozpowszechnia hiobowe wieści na temat twórców kosmicznego symulatora Star Citizen: że studio jest na skraju bankructwa, że zwolnienia załogi, że niegospodarność... Zważywszy, że gracze wpłacili na powstanie tej produkcji bezprecedensowe, gigantyczne 90 milionów dolarów - to byłby cios w wiarygodność finansowania społecznościowego w ogóle. Tymczasem twórcy "dają odpór" i twierdzą, że owszem, kogoś tam zwolnili - ale gdzie indziej zatrudnili i w sumie zespół jest teraz większy.
Pocieszające jest to, że na Kickstarterze świetnie idzie zbiórka na taktyczne RPG z mechami w roli głównej, czyli BattleTech. Na zebranie minimalnej kwoty 250 tysięcy dolarów potrzeba było raptem... 53 minuty. Wynik budzi respekt, zbiórka trwa - pewnie nie bez znaczenia jest to, że grę projektują twórcy udanego Shadowrun: Hong Kong - które i nam w Giermaszu oceniliśmy wysoko.
Chcielibyście być nadzorcą w więzieniu? Zaprojektować każdy kacet i pilnować skazańców? Jeżeli tak, to wiedzcie, że takich jak Wy jest wielu. Oto Prison Architect, prosta graficznie, niezależna gra już rozeszła się w milionie egzemplarzy - a mówimy tutaj o niedokończonej produkcji w wersji wczesnego dostępu. Premiera na dniach, a twórcy chwalą się, że już zarobili 19 milionów dolarów.
Jak wiadomo, słynna seria strzelanek Call of Duty już dawno odeszła od korzeni i akcji dziejącej się w czasach II wojny światowej - nad czym ubolewa część graczy (pewnie mniejszość, bo COD to synonim "komerchy" więc pewnie większość chce tego, co jest obecnie). Ale jest i światełko w tunelu, mianowicie pojawiają się pogłoski, że w najnowszym Call of Duty: Black Ops III być może w misjach wirtualnej rzeczywistości pojawi się właśnie II wojna.
Aha - jak kupicie nowego COD-a w wersji na konsole poprzedniej generacji PS3 i Xbox 360, to - UWAGA - nie dostaniecie trybu historii dla jednej osoby, tylko wersję multiplayer. Skandal! - ktoś zakrzyknie, a twórcy na to ze spokojem, że po pierwsze: stare maszyny "nie uciągną" nowej gry - a po drugie: że statystyki nie kłamią i kampania dla jednego gracza i tak cieszy się znikomym zainteresowaniem.
Na koniec coś ku pokrzepieniu serc fanów przygodowej platformówki Dizzy. Twórcy oryginalnych, 8-bitowych odsłon poinformowali, że tworzą coś zupełnie nowego z tej serii. Na oficjalną zapowiedź musimy poczekać do mniej więcej końcówki października.
Z niebytu powróciła także inna słynna gra z czasów ZX Spectrum, Commodore 64 czy Amigi: będzie remaster kultowej kiedyś gry Last Ninja. Oryginał "wypalał gałki oczne" zaawansowaną, prawie "trójwymiarową" grafiką, więc i oczekiwania mamy duże. Wszak w tych czasach, nawet budząca ogromną nostalgię marka, jeżeli nie jest porządnie zrobiona, nie gwarantuje sukcesu.