"Łindzia lubić polować i zabić duży zwierz. Takkar myśliwy, nie bać się, mieć siła i spryt. Władca zwierząt wziąć kotek i siać zniszczenie u zwierz i wroga Łindzia. Takkar podbić cała kraina Oros i być lider Łindzia"...
Wcielenie się w człowieka żyjącego 10 tysięcy lat przed naszą erą wychodzi mi naturalnie, bo z Far Cry Primal spędziłem blisko 50 godzin. I nadal nie mam dość, mimo zdobycia calaka czyli wszystkich przewidzianych przez twórców z Ubisoftu trofeów. Mimo, że jest marzec, to mam już kandydata na moją grę roku. Na samym wstępie muszę podkreślić, że poprzednie części serii - czyli Far Cry 3 i 4 nadal leżą na mojej kupce wstydu i czekają na czasy, gdy doba wydłuży się do 48 godzin. Można więc powiedzieć, że jestem świeżakiem, mimo że w 2013 roku ograłem Far Cry 3: Blood Dragon, ale ten tytuł to zupełny kosmos, bardzo odbiegający od innych części serii.
Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Ubisoft Polska
GIERMASZ - Recenzja gry Far Cry Primal
Wcielając się w Takkara, ostatniego żyjącego członka grupy myśliwskiej plemienia Wenja, zostało postawione przede mną nie lada zadanie. Przetrwać w nieprzyjaznym dla człowieka świecie i odnaleźć swoje miejsce w otaczającej mnie rzeczywistości. Już na początku gry spotkałem przedstawicielkę plemienia Łindzia i to właśnie na ich chwałę i potęgę musiałem zmierzyć się z setkami wrogów i zwierząt. Nie było łatwo, przynajmniej na początku.
Twórcy Far Cry Primal dali mi do dyspozycji pokaźny arsenał, jeśli można powiedzieć tak o broni z środkowej epoki kamienia. Nie oznacza to wcale, że byłem bezbronny. Początkowo posiadany łuk z czasem został uzupełniony o skuteczną na bliski dystans maczugę, śmiercionośną włócznię, miotającą kamieniami procę i inne przydatne w walce bronie. Na wrogie plemienia i zwierzęta można zastawiać pułapki, rzucać w nich ulem pełnym jadowitych pszczół lub częstować trucizną powodującą, że walczą między sobą, bardzo skuteczną muszę dodać.
Walki w Far Cry Primal jest bardzo dużo i stanowi jeden z trzonów gry. Wrogie patrole, pełne przeciwników osady, stosy będące punktami szybkiej podróży czy też ciemne i mroczne jaskinie - wszędzie tam czai się obce plemię, które czeka na przebicie włócznią. Nie ma znaczenia czy są to dość prości zjadacze mięsa z plemienia Udam czy władcy ognia Izila. Oczywiście mają w swoich szeregach także mocniejszych przedstawicieli, ale z czasem rozwijania swoich umiejętności i broni walka z nimi staje się łatwiejsza.
Drugim poważnym zagrożeniem są dzikie zwierzęta pojawiające się na każdym kroku krainy Oros. Pół biedy jak jest to orzeł, psowaty Cyjon, tapir czy wilk, ale przyszło mi walczyć z upartymi nosorożcami, potężnymi niedźwiedziami, wyjątkowo silnym tygrysem szablozębnym, na olbrzymim mamucie kończąc. Pojedynki mogłybyć bardzo ciężkie, gdyby nie jeden fakt. Pomocne zwierzęta, które udało mi się oswoić stając się Władcą Zwierząt. Początkowo jest to drobnica, od wspomnianego Cyjona, przez jaguara, lamparta, a później robi się ciekawiej. Lew jaskiniowy, mały ale waleczny borsuk, niedźwiedź brunatny i urodzony morderca: Szabloząb krwawy pazur. Od tego momentu nie ma zmiłuj, następuje totalna rzeź.
Oswojone w Far Cry Primal zwierzę potrafi zbierać zasoby, potrzebne do rozbudowy wioski i broni, w przypadku ataku bronić pana oraz zabijać wskazanych wrogów. Jest to genialne rozwiązanie, którym zachwycam się cały czas. Przy nocnych eskapadach przegania watahy wilków, ale może tez stanowić transport, ale wymaga to zdobycia odpowiedniej umiejętności bohatera, a tych jest bez liku. Poprawiają skuteczność, ilość posiadanej broni, parametry fizyczne i uodparniając np. na ogień. Wracając do zwierząt mam też do dyspozycji sowę, bardzo przydatnego ptaka, który robi rozpoznanie terenu oraz potrafi atakować zaskoczonych przedstawicieli wrogiego plemienia.
Mapa w Far Cry Primal jest rozległa, ale gracze już odkryli, że ukształtowanie terenu i jej ogólny zarys to praktycznie kopia tego, co było w Far Cry 4. Nie grałem w poprzednika, więc nie oceniam. Mnogość zadań pobocznych, satysfakcja z walki, polowań, rozwijanie postaci, broni i wioski, szukanie zasobów i znajdziek, jest tego tyle, że każdemu zajmie to kilkadziesiąt godzin. Mimo, że sam mam na liczniku ich około połowę setki, spędzanie czasu w krainie Oros nadal mnie bawi.
Bieganie ze zwierzakiem przy boku, polowania, wybijanie patroli, zwiedzanie zakamarków jaskiń jest esencją tej gry. Scenariusz - dość lichy dodajmy - jest jakby na siłę, bo chodzi tylko o przetrwanie i pomyślność plemienia Łindzia. Co prawda brakuje mi wspólnych polowań, w którym uczestniczymy w prologu, ale postać staje się tak potężna, że spokojnie radzę sobie sam. Far Cry Primal to jedna z lepszych gier w jakie grałem w ostatnich latach i murowany kandydat do gry tego roku.
"Łindzia być zadowolony, wielka satysfakcja, przyjemność być ogromna. Takkar zachęcać inne plemiona do grania, to być rewelacja i już czekać na dodatki. Łindzia znów iść polować..."
Giermasz - cotygodniowa audycja poświęcona grom komputerowym, zwłaszcza polskim. Prowadzą ją Michał Król i Kacper Narodzonek, a wspomaga ich Jarek Gowin.
Premiera nowego programu na stronie internetowej zawsze w sobotę, tego dnia w wersji skróconej usłyszeć ją można po godzinie 9 na antenie Radia Szczecin i Radia Szczecin Extra.