Przede wszystkim nie jest to gra arcade, ale też nie symulator. Obrywając wersje beta miałem dużo wątpliwości, ale coś mnie ciągnęło na szczyty. Nawet pierwsze minuty z grą nie zachęcały mnie do zabawy. Ale z czasem było coraz lepiej. Zwłaszcza, że cztery dyscypliny pozwalały na dużo więcej. Przyznać muszę jedno. Świat pełnej gry robi kolosalne wrażenie. Wycinek Alp, żadnych loadingów i to nawet przenosząc się z wodnej tamy do podniebnego balonu oddalonego hen daleko. Kilka sekund i jestem setki metrów dalej. Góry są różnorodne, pełne klifów, naturalnych hopek, ale też zabudowań i snowparków. Tu nie ma czasu i miejsca na nudę. Pod tym względem nie mam żadnych zastrzeżeń.
Co prawda początek Steep jest dość toporny, przebijanie się przez kolejne konkurencje odpycha, ale później zaczyna się swoboda. Wyścig na nartach, zawody na snowparku, docieranie w niedostępne rejony na paralotni czy lot kilka metrów nad ziemią w wingsuicie. Znudziło mi się? Wybieram najwyższy dostępny punkt i delektuję się swobodną jazdą, wybieram różne ścieżki zjazdu, chłonę przyrodę, szukam nowych, lepszych miejscówek, odkrywam kolejne atrakcje Alp. Jest to doskonałe rozwiązanie, gdyż konkurencji przygotowanych przez twórców jest od groma. Prócz jazdy na czas, zaliczania checkpointów czy łamania kości są rzeczy, które zaskakują. Swobodna jazda dla sponsora, nocna sesja z partnerem, czy klimatyczny zjazd w którym przemawia do nas... góra. Minusem tego rozwiązania jest liczba konkurencji. Przemieszczając się na mapie całej góry gubiłem się wielokrotnie szukając konkretnego wyzwania. Na szczęście są one dostępne bezpośrednio z menu, choć wtedy psychicznie wychodzi się ze świata gry. A przecież można inaczej. Rozwijając postać i jeżdżąc po nowych stokach odkrywa się niedostępne fragmenty, a przy pomocy lornetki wyszukać najlepsze miejscówki. Fajny pomysł.
Sama jazda czy lot rozwiązane są bardzo dobrze. To nie jest gra arcade'owa, więc mimo dość prostego sterowania trzeba trzymać pewien poziom. Szusowanie, skoki, tricki - wystarczy trochę praktyki, by poczuć swobodę, tego co zapewne towarzyszy prawdziwym sportowcom podbijającym najwyższe szczyty. Satysfakcja z ewolucji jest nieziemska, mimo problemów z wyskokiem, ale trzeba uważać. W Steep uwzględniono także przeciążenia, więc lądowanie po olbrzymim skoku może ogłuszyć zawodnika. Chwila nieuwagi i kończę z tyłkiem w śniegu, jeden zły ruch podczas lotu "wiewiórą" i hamuję twarzą o najbliższą skałę. Na szczęście opanować sterowanie da się dość szybko i jedynym wyzwaniem są obszary gęsto zalesione.
Muzycznie jest tak, że nie pamiętam praktycznie żadnego utworu. Coś tam brzdąka, nie przeszkadza, ale tez nie zapada w pamięć. To minus, bo podczas ekstremalnej jazdy chciałbym dostać muzycznego kopa. Prosi się o szybką elektronikę czy nawet mocne gitarowe riffy. Rewelacyjnie za to zaprojektowano powtórki, bo dotychczas tylko na YouTube mogłem oglądać wyczyny ludzi przy pomocy kamery GoPro. Robi to naprawdę mocny efekt i przy lepszych akcjach wielokrotnie oglądałem swoje wyczyny z krzykiem "co tu się odsnowbardzia" na ustach.
Nie spodziewałem się tłumów na stokach, w końcu to duża część niedostępnych Alp, ale serwery gry to jakiś żart. Graczy nie spotykałem często, ale potrafili się zamrozić w miejscu lub w ułamku sekundy przenieść hen daleko. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale wygląda słabo. Na szczęście Steep to przede wszystkim górska przygoda dla samotnika. Ja, przyroda, tysiące możliwości i miliony ton śniegu. Miłośnicy śnieżnych i podniebnych szaleństw powinni być zadowoleni, choć mogło być ciut lepiej. Nie zmienia to faktu, że będę wracał w Alpy, choćby dla swobodnego zjazdu z Mont Blanc.