Cztery tryby rozgrywki, rosnący poziom trudności - naprawdę trzeba się skoncentrować - i tyle właściwie suchego opisu. Jakoś nie czuję potrzeby, aby zagłębiać się szczegółowo w tajniki gry - no, raczej zasady kolejnych ćwiczeń. Bo co jest ciekawego w opisywaniu, dajmy na to, emocji dotyczących zapamiętywania kolejności jakiś, bo ja wiem, kubków? Trudno też oceniać grafikę czy muzykę, to tak jakbyście oceniali pod tym kątem szkolny zeszyt z matematyki. Ma być schludnie i funkcjonalnie a sączące się dźwięki oby nie irytowały podczas ćwiczeń. I tak jest.
Jedno zastrzeżenie, o ile nie mieliście wcześniej styczności z tą serią: jeżeli nawet to jakaś nisza, to nad wyraz wygodna, bo sprzedaż zdaje się idzie w miliony. Chociaż dlaczego opisywana produkcja ukazała się w naszej części świata cztery lata po premierze w Japonii i USA - oto jest pytanie.
A wszystko to dla naszego dobra. Zresztą, wiecie co, posłuchajcie doktora Kawashimy, wyjaśni, o co tu chodzi - oczywiście w wersji audio niniejszej recenzji.
Ale że po angielsku? Ano po angielsku, cały czas czekam na gry Nintento chociaż z polskimi napisami. Nie każdy umie w "lengłydżu" - a przecież każdy może zagrać w Dr. Kawashima’s Devilish Brain Training: Can You Stay Focused? Naprawdę. Szczególnie, że rekomendowana dzienna dawka ćwiczeń to około 5 minut. W podsumowaniu rzekłbym, że ta produkcja to sprytne połączenie funkcji edukacyjnych z grą - wiecie, to działa na gracza, gdy są jakieś wyzwania, coś "do przejścia". A przecież głównym celem jest trening, co by nam się obwody w łepetynie nie po przepalały od nadmiaru informacji. Mi się to podoba.