Czego oczekiwałem? W sumie nie wiem. Może trochę zbyt wiele, na pewno chciałem czegoś więcej. Co dostałem? W sumie to nic nowego. Znane mi gry, czyli hack and slash z perspektywy trzeciej osoby, w których rozprawiamy się z hordami demonów, ale też gry, które zbudowały wiele godzin wspaniałych wspomnień dla całych rzeszy graczy. Ale kolejny raz okazało się, że wspomnienia jednak idealizują przebyte wrażenia, a developerzy często nie potrafią albo nawet nie wywołać wrażenia, że próbowali odtworzyć tamten czas. Bo niestety Devil May Cry HD Collection właściwie nie ma niczego nowego do zaoferowania.
Wiem, może taki był zamysł - stare, lubiane danie, odgrzane i podane na eleganckim półmisku. Zamiast tego miałem wrażenie dostałem jakąś mrożonkę wrzuconą po raz piąty do mikrofalówki. Grafika jest poprawiona, ale sprowadza się to właściwie do wygładzenia tekstur, podniesienia rozdzielczości... i to właściwie tyle. Choć ta poprawa niekoniecznie wyszła serii na dobre, bo część tekstur po prostu się rozłazi, ten zabieg też spowodował, że znacznie wyraźniej widać niedociągnięcia graficzne, które w momencie wydania poszczególnych części były normą, a teraz rażą. Całość wygląda po prostu na robioną na kolanie i niedbałą.
Do tego pozostawienie całej reszty w niezmienionym stanie oznacza również pozostawienie błędów, za które gracze krytykowali gry już w momencie premiery. Przede wszystkim dwójkę, na której nie zostawili suchej nitki za nieudany system walki, brzydkie miejscówki i... całą masę innych błędów. A wpakowanie dwójki w - przypominam - pakiet, który zawiera gry w niezmienionej odsłonie poza grafiką jest kolejnym z nich, popełnionym po kilkunastoletniej przerwie.
Najlepiej wypada trójka, choć i tutaj wspomnienia dramatycznie walą o glebę w zderzeniu ze współczesnymi realiami. Jeśli lubicie przygody Dantego, zostańcie przy wspomnieniach, poczekajcie aż w końcu ktoś wpadnie na pomysł zrobienia porządnego liftingu. A jak nie graliście, a chcielibyście dowiedzieć się, o co chodzi w oryginalnej serii... No decyzja należy oczywiście do Was, ale jeśli się zdecydujecie to przygotujcie się na powiew czasów minionych. Mocno minionych. I mocny powiew.