W trzeciej części Shenmue do eksploatacji dostajemy trzy chińskie wioski: Bailu, Choubu i Baisha. Twórcy zapowiadali, że w "trójce" otrzymamy odpowiedzi na większość pytań z poprzednich dwóch odsłon - tak również jest, dodatkowo poznajemy nowe wątki historii głównego bohatera. Jesteśmy zaledwie kilka dni po premierze, dlatego nie będę rzecz jasna spoilerował. Dla wszystkich, którzy mogli zapomnieć albo nie znają fabuły pierwszy dwóch części twórcy przygotowali kilkuminutowe przypomnienie.
Wśród obietnic twórców czytamy o swobodzie oraz wielu aspektach życia codziennego - potwierdzam, tak rzeczywiście jest. Twórcy zdradzają, że łączna powierzchnia dwóch wiosek równa się powierzchni Hongkongu z "dwójki". We wszystkich lokacjach napotykamy kilkaset postaci. Naszego bohatera będziemy obserwować z perspektywy trzecioosobowej. Mamy możliwość do porozmawiania z praktycznie każdą napotkaną postacią. Poza tym, co ważne, Ryo jest ćwiczony w sztukach walki - mamy więc do dyspozycji wiele różnych ciosów, mogąc jednocześnie uczyć się zupełnie nowych kombinacji uderzeń.
Otoczenie, w tym roślinność wykonana jest solidnie i mamy bardzo ładny system oświetlenia szczegółów. Większość czasu spędzonego w grze spędziłem na podziwianiu malowniczej okolicy chińskich wiosek i rozmawianiu z mieszkańcami. Śledztwo w poszukiwaniu zabójcy ojca Ryo możemy prowadzić na własną rękę, więc mamy dużą dowolność. Gra łączy przygodówkę z elementami bijatyki - są w niej sceny walki, ale również akcja która wymaga od nas nieco zręczności i logicznego myślenia.
Shenmue III to gra na sto procent japońska. Gratka dla fanów serii, gratka dla fanów anime czy mangi, osób które się interesują kulturą orientu. Ma swój niesamowity urok, który spowodował, że spędziłem z nią więcej czasu niż powinienem. Produkcję Yu Suzukiego można wypróbować na PC oraz PS4. Przeraża natomiast cena - 220/230 złotych to zdecydowanie za dużo, przynajmniej moim zdaniem.