Od czego by tu właściwie zacząć? Może od tego, że po dwóch tygodniach regularnego grania po kilka godzin dziennie nawet nie zbliżyłem się do końca? Ale czy ta produkcja w ogóle ma koniec? I właściwie: ile godzin trzeba by poświęcić, żeby ten tytuł "wymaksować? Bo czy zdajecie sobie sprawę, że po wspomnianych dwóch tygodniach zabawy to de facto wciąż jestem na początku i mnóstwo mam do odkrycia? A przecież, patrząc na materiały video, zdjęcia z rozgrywki, ktoś mógłby pomyśleć, że to jest prosta gierka. Prosta gierka? Dobry żart - Animal Crossing: New Horizons to prawdziwy gigant, potężna produkcja na przynajmniej rok grania, najlepiej codziennie chociaż chwilę. I wiecie co - już się cieszę na ten rok spędzony z Animal Crossing: New Horizons, bo niezmiernie mi się ta gra podoba!
Seria Animal Crossing to jedna z pereł w koronie "ekskluziwów" na konsole Nintendo. Nie miałem wcześniej okazji grać, chociaż poprzednią odsłonę "namierzałem", lecz zwyczajnie czasu nie starczyło (no, może jeszcze sobie sprawię New Leaf na 3DS-a i wiem, że też będzie wybornie). Więc słyszałem - czytałem - o świecie zamieszkałym przez gadające zwierzęta, gdzie sobie żyjemy, sadzimy kwiatki, dekorujemy dom, łapiemy ryby, podlewamy kwiatki, zbieramy zasoby - i tak w kółko. W ogromnym uproszczeniu, mniej więcej o tym traktuje również najnowsze New Horizons. Jak jednak wiadomo "diabeł tkwi w szczegółach". Otóż Animal Crossing: New Horizons jest zwyczajnie... wielkie. Tych, wydawałoby się, prostych aktywności jest tyle, że czas spędzany w świecie gry biegnie błyskawicznie. Ani się człowieku obejrzysz, a minie kilka godzin. Które spędzisz w nad wyraz przyjemnych okolicznościach przyrody.
W New Horizons trafiamy na wyspę, naszym zadaniem jest, cóż, "umeblowanie" swojej przestrzeni życiowej. Zaczynamy ze zwykłym namiotem, a gdy zbierzemy wystarczającą ilość gotówki skończymy na wielkim domostwie. Co jeszcze przede mną, na razie mam dwupokojowy bardzo przytulny domek. Który mogę dekorować na dziesiątki sposobów. Różne tapety, farby na ścianach, ozdoby na ściany, meble, różne wykończenia podłogi - ale i mogę postawić w domu automaty do gier (mam dwa pinballe i Switcha na razie). Albo umywalkę i wannę. A w innym pokoju urządzę sobie garderobę. I jeszcze pokój z zabawkami dla dzieci. Albo coś jeszcze innego. Przed domem - na razie - posadziłem kwiatki. I dwa drzewa. A i dostałem prezent - mini Stonehenge... Zdziwieni? No leciał balon, zestrzeliłem go i znalazłem kamienny krąg. Ładnie prezentuje się za domem, obok kosza do koszykówki... A w butelce na plaży był kolejny schemat do craftingu...
... tak, wytwarzanie potrzebnych przedmiotów jest nieodłącznym elementem zabawy. Co wiąże się z gigantycznym wręcz zbieractwem różnych zasobów. Drewna, kamieni, owoców, płatków kwiatów - czego chcecie. Robiłem to z dziką rozkoszą. Latałem po wyspie, szukałem skamielin do lokalnego muzeum (ładny duży gmach, w którym jest mnóstwo miejsca na eksponaty jakie przyniesiemy) - zresztą, nie tylko skamieliny tam wystawiają, ale także ryby i robaki wszelakie (chociaż muzealnik-Sowa za owadami nie przepada). Pieniądze zarabiamy - a jakże - także między innymi na zbieractwie. Łapiemy wspomniane owady - motyle, chrząszcze, pająki - łowimy ryby, zbieramy owoce - ale i szukamy innych zasobów. Czasami ktoś nam zleci znalezienie jakiś zgubionych rzeczy. Zarabiamy tak po pierwsze walutę, którą płacimy w sklepach bądź spłacamy raty kredytu za dom. A po drugie, kolekcjonujemy tak zwane Nook Miles - punkty, które dostajemy za różne aktywności a za które na przykład możemy kupić w pobliskim bankomacie bilet na lot na sąsiednią wyspę. Dajmy na to, mini-zadanie - złap 5 ryb - i dostajesz 200 punktów. Albo wytwórz ileś rzeczy. Albo złap 50 ryb z rzędu bez błędów. I tak dalej.
Żeby było jeszcze ciekawiej, Animal Crossing: New Horizons dzieje się w czasie rzeczywistym. Jeżeli odpalisz konsolę w nocy - to na Twojej wyspie też będzie noc. Jeżeli teraz mamy kalendarzową wiosnę, to w grze również będzie panowała ta pora roku. A jeżeli ufundujesz sklep i ma on powstać do następnego dnia - to faktycznie dopiero w kolejnym dniu ta budowla pojawi się w świecie gry. A to nie koniec: bo niektóre owady są aktywne tylko w nocy, inne tylko w dzień. Dokładnie tak samo jest z rybami. Co więcej - miałem okazję stwierdzić - gdy zacząłem grę w marcu i dopiero co nastał kwiecień, w świecie gry pojawiły się nowe okazy, wcześniej nie były aktywne. W osobnej zakładce możemy przeglądać naszą kolekcję złapanych ryb i owadów. Tam są też informacje, o jakiej porze dnia bądź nocy dany gatunek jest aktywny i w jakich miesiącach. Nie wszystkie złapiemy przez cały rok. Więc jestem ciekawy, co się wydarzy dajmy na to jesienią w świecie mojej wyspy. Na pewno będę zbierał grzyby, wiosną ich oczywiście nie ma. Co jeszcze? Pożyjemy, zobaczymy.
Okraszone to wszystko jest wyjątkowo przyjemną, bajkowo-kreskówkową grafiką. Być może ta oprawa jest nieco myląca, sugerując coś lekkiego i niezobowiązującego. To znaczy: ta gra jest bardzo "lekka", niezmiernie przyjemna w odbiorze - ale jest zobowiązująca. I to bardzo. Trochę trudno to wytłumaczyć, po prostu trzeba zagrać. Tak jak z obserwowaniem rozgrywki w przysłowiowe "kulki" czy Tetrisa. Patrzenie nic nie da, trzeba doświadczyć rozgrywki. A ta - wracając do Animal Crossing: New Horizons - jest niezmiernie angażująca. Ten zestaw, wydawałoby się prostych czynności, wciąga bez reszty. I chociaż szczególnie na początku tempo zabawy wydaje się wręcz senne, to ciągle czegoś przybywa. Nienachalnie, ot, jakby od niechcenia okazuje się, że jeszcze to mamy do zrobienia, i to, i to, i to... W dalszych etapach zabawy to w ogóle można się bawić designem całej naszej wyspy, włącznie z ukształtowaniem jej terenu według naszych upodobań. Naszego ludzika możemy też ubierać na milion sposobów (właśnie, nie wspomniałem jeszcze o tym).
Doprawdy suchy opis tego, co możesz zrobić w Animal Crossing: New Horizons, nie oddaje, jak bardzo wciągająca i fajna do zabawy to produkcja. W dodatku, mimo prostych założeń, twórcy wrzucili do niej tak dużo zawartości, że nuda nam doprawdy nie grozi. Może się bawić każdy, zapewniam, że także hardkorowy gracz znajdzie coś dla siebie. Na pewno spokój rozgrywki i relaks. Nie muszę się wykazywać jakimś wielkim refleksem, na mnie ta gra działa jak znakomity odstresowywacz. I wiem, że będę się starał odpalić Animal Crossing: New Horizons, o ile to będzie możliwe, codziennie, chociaż na chwilę. Przecież trzeba kwiatki podlać, może coś ciekawego znajdę, może złowię rybę, której wcześniej nie widziałem w okolicy? Albo wykopię skamielinę i skompletuję w ten sposób szkielet T-rexa w muzeum? Może odwiedzę kogoś (jest opcja podróżowania na wyspy innych graczy)? Sami to zresztą odkryjcie. Animal Crossing: New Horizons - bardzo polecam, zrelaksujcie się w tym sympatycznym, kolorowym świecie!
PS. Jeden przedmiot, który znalazłem w grze doprawdy mnie zadziwił. W wolnych chwilach, hmm, muzykuję w zespole rockowym. Brzdąkam na sześciu strunach podpięty do wzmacniacza, z całą baterią podłogowych wszelakich efektów gitarowych. Być może widzieliście - wyjaśniając niezorientowanym - że muzycy coś tam nogami przełączają w trakcie grania koncertów. W wielu przypadkach wspominane efekty umieszczane są - na przykład przyklejane rzepami - do ram czy też desek, które tym samym stają się "pedal boardami". I oto w Animal Crossing: New Horizons znalazłem... pedal board z kilkoma efektami. Nie mam więcej pytań...
Aha - i wiem, że można - zmieniając daty w menu konsoli - manipulować czasem w grze. Ale, ani przez moment nie czułem takiej potrzeby. Niech gra toczy się swoim rytmem. Tak, jak życie.