Studio The Farm 51 już w swoim poprzednim FPS-ie Get Even użyli technologii fotogrametrii, czyli dokładnego przeniesienia rzeczywistego świata w ten wirtualny. Lata doświadczeń i wiele wizyt w Czarnobylu spowodowały, że twórcy w bardzo dobrze wyglądający sposób przenieśli do gry kawałek Ukrainy. Skorzystali przy tym z dokumentacji i materiałów, które zgromadzili pracując wcześniej nad edukacyjnym Chernobyl VR Project. Ale może zacznę od początku.
Wcielamy się w rolę fizyka Igora, któremu tuż przed katastrofą nuklearną w Czarnobylu zaginęła ukochana. Mimo mijającego czasu, mężczyzna nigdy nie pogodził się ze stratą, która została spotęgowana pewną przesyłką. 30 lat po zaginięciu dostał list ze zdjęciem ukochanej, a w jego snach coraz częściej pojawia się czarnobylska Strefa Wykluczenia. Igor postawia wrócić na miejsce tragedii i odkrywa, że teren patrolują groźni najemnicy, bo wydobywana jest tu tajemnicza substancja czarnobylit. A to nie wszystkie problemy, bo wpływa ona nie tylko na środowisko, ale zaczynają pojawiać się dziwne, nadnaturalne zjawiska i potwory.
Największym atutem Chernobylite jest to, że w świetny sposób łączy grę survivalową, z przygodówką i strzelaniną. Każdy z elementów jest w odpowiedniej dawce, uzupełnia resztę i jest istotny w odbiorze całości. Opowieść jest serwowana nieliniowo i to od gracza zależy, którą ścieżką chce podążać. Co więcej, podejmowane w kluczowych chwilach decyzje, mają realny wpływ na to, co wydarzy się przyszłości, co stanie się ze światem i jak wpłynie to na współtowarzyszy. Dzięki swobodnej eksploracji świata, który jest podzielony na mniejsze lokacje, sami decydujemy co i gdzie chcemy robić. Zbierane informacje nakreślają historię i wszystko zaczyna układać się w naprawdę ciekawą fabułę. Dużo tu kłamstw, intryg, zagadek i wyborów, które powodują, że nie traktuje się tej gry jako strzelaniny. Bliżej mu RPG-a, przygodówki, survival horroru. Praktycznie każda z kilkudziesięciu misji kończy się ważną decyzją, która wpływa na środowisko, mieszkańców zony i towarzyszy, którzy pomagają Igorowi. Ci mają swoją moralność i podejmowane wybory wpływają na to, jak postrzegają bohatera i jak angażują sie w pomoc. Świetny pomysł, który bardzo urozmaica rozgrywkę.
W grze jest pięć lokacji, w których rozgrywa się kilkadziesiąt misji. Pozwalają na spokojną eksplorację, zbieranie zasobów i dosłownie zwiedzanie, bo często łapałem się na tym, że niejako zwiedzałem dane miejscówki. Masa tu szczegółów, widać, że miejsca te są porzucone, że zdarzyło się tu coś strasznego. Wrażenie robią opuszczone budynki, zarośnięte drogi, porozrzucane wraki, duży uszkodzony diabelski młyn czy gigantyczny, zwany też Okiem Moskwy zepsuty radar Duga. To trzeba zobaczyć. Graficznie, mimo, że to poprzednia generacja konsol a na nową jeszcze czekamy, jest naprawdę dobrze. Na pierwszy rzut oka widać, że to miejsce porzucone przez cywilizację, które przyroda przygarnęła bez mrugnięcia okiem. Pustkowia, lasy, rozpadające się budynki, ruiny, tereny fabryczne, elektrownia - wszystko jest jak należy.
Jak już wspomniałem, Chernobylite to także strzelanina, choć miejscami skradanka. To od gracza zależy, jak chce postępować, czy walka na Rambo i frontalny atak z pieśnią na ustach, czy raczej skradanie się, ciche likwidacje. Sprawę ułatwia skaner, który po rozbudowaniu staje się najważniejszym urządzeniem. Pozwala poznać rozmieszczenie wrogów, broni, amunicji, zapasów, chemikaliów oraz innych przydatnych przedmiotów, czy unikać promieniowania. Survival pełną gębą, bo gra mocno stawia na rzemiosło. Odnajdywane rośliny pozwalają na stworzenie leków czy żywności, która jest potrzebna nie tylko bohaterowi, ale i towarzyszom, bo ich też trzeba karmić, leczyć, dbać o odpoczynek czy dobry sen. I tu wchodzimy do bazy wypadkowej, w której planujemy dalsze akcje. To tu wytwarzamy kolejne maszyny, dzięki którym dbamy o powietrze w bazie, wytwarzamy energię, gromadzimy zapasy, przechowujemy broń. Stawiamy wygodne łóżka dla współtowarzyszy, na stołach produkujemy amunicję, ulepszamy broń czy pancerze, tworzymy przydatne w przetrwaniu przedmioty, ale też - dzięki krótkim misjom treningowym - rozwijamy swoje umiejętności. Prawda jest taka, że baza to nasz dom i staramy się żyć komfortowo. Tu stawiasz lampę, tam roślinę, fotel, krzesło - wszystko wpływa na kompanów od walki, a ich morale jest dla nas niezwykle ważne. Podobnie jest z bronią, która z podstawowego rewolweru, strzelby czy karabinu, stać się może de facto każdą inną, wszystko zależy od umiejętności, odpowiedniego stołu rzemieślniczego i zasobów. Baza jest fantastycznym pomysłem na tę grę, bo spędza się tu sporo czasu i daje masę satysfakcji. Wraz z postępami zapełniamy budynek kolejnymi przydatnymi urządzeniami, wpływającymi nie tylko na naszą przyszłość, ale także i przeszłość.
Świetnym pomysłem jest też wykorzystanie towarzyszy. To dlatego trzeba o nich dbać, karmić, zwracać uwagę na morale, samopoczucie, leczyć. Gdy przeglądamy prowadzone przez nas śledztwa i planujemy kolejną misję, warto ich wykorzystać. Wysłany do innego miejsca kompan może wrócić z dodatkową żywnością, zasobami, amunicją, ale trzeba uważać. Gra procentowo sygnalizuje szanse powodzenia takich ekspedycji i trzeba rozmyślnie podejmować decyzje. Przy zbyt dużym ryzyku, warto wysłać go w inne, bezpieczniejsze miejsce lub nawet kazać zostać w bazie. Tu nie ma przebacz, jest niebezpiecznie i gra nie wybacza błędów.
Studio The Farm 51 udało się stworzyć produkcję kompletną, ciekawą i wciągającą. Bardzo dobra i pełna zwrotów akcji fabuła, poznawani z czasem interesujący bohaterowie, postacie niezależne, wybory i ich odczuwalne konsekwencje oraz mocny finał. To wszystko w budującej klimat oprawie graficznej z dobrym udźwiękowieniem. To nie jest tylko strzelanina czy survival. To świetne połączenie wielu gatunków, kilka interesujących rozwiązań, masa możliwości rozbudowy bazy, broni, bohaterów. Tu nie ma czasów na nudę, bo czarnobylska Strefa Wykluczenia nie daje na to czasu, nie nudzi się, tu wciąż coś się dzieje. Do tego pełna polska wersja językowa i cena w okolicach 120 zł za kilkadziesiąt godzin zabawy. W mojej ocenie Chernobylite to czarny koń tego roku.
Ocena: 9/10