W ogóle dziwna to będzie recenzja: bo już za chwilę poczytacie trochę mojego marudzenia, po czym nie będę miał wyjścia, jak skwitować to stwierdzeniem, że "przecież naprawdę dobrze się bawiłem". Naturalnie, biorąc poprawkę na docelowego odbiorcę. Który to zresztą wspomnianych, za moment wymienionych wad, raczej nawet nie zauważy.
No to jedziemy z tym Detective Pikachu Returns! Po pierwsze: oprawa graficzna. Cóż, lokacje są małe, korytarzowe, a jeszcze co chwila wyświetlał mi się ekran ładowania. Długo to nie trwało, ale - umówmy się - taka Zelda z wielkim, otwartym światem "śmiga" bez większych problemów na stosunkowo słabym na obecne czasy technologicznie Switchu. A tu przechodzę z piętra na piętro jakiegoś budynku - i cyk, doczytywanie danych. Dodajmy do tego, że o ile jestem w stanie zrozumieć lekkie "chrupnięcia" animacji we wspomnianych przygodach Linka, tak kompletnie nie rozumiem takich syuacji w Detective Pikachu Returns. Ok, zdarzało się to incydentalne, ale jednak.
Przy czym, warto zaznaczyć, że dla dziecka problemem to raczej nie będzie, bo lokacje są schludnie, kolorowe, a modele postaci są w tym słodko-pokemonowym stylu. Czyli dla młodszej młodzieży w sam raz.
A co z rozgrywką? Cóż, tu wypada zaznaczyć, że nie grałem w pierwszą część, ani też nie oglądałem filmu. Z tego, co czytałem, mechanizmy właściwie się nie zmieniły w stosunku do poprzedniczki. I gdy przed chwilą marudziłem nieco na wielkość lokacji, to ostatecznie (sam sobie zaprzeczę, heh), przecież aż tak wielkiego znaczenia to nie ma, bo w Detective Pikachu Returns to głównie gadamy, gadamy, gadamy - i jeszcze gadamy. Być może teraz wyjaśniło się, dlaczego tak natrętnie kołatała mi się myśl o polskiej wersji językowej. Czy też, dlaczego Detective Pikachu Returns jej nie ma. I jak bardzo - w mojej ocenie - jest to problemem na naszym rynku. Skoro prowadzenie różnych śledztw, gdy w końcu jesteśmy Detektywem Pikachu, sprowadza się głównie do wyświetlenia mnóstwa okienek dialogowych - skoro analiza dowodów to kolejne teksty do przeczytania - a gra jest dedykowana młodszemu odbiorcy... No właśnie, o ile wasz ośmio, dziewięcio, dziesięcio-latek (bo to chyba ta grupa), nie jest już dobry w "lengłydżu", to do zabawa będzie możliwa tylko asyście rodzica nieźle władającego językiem z Wysp Brytyjskich (tudzież francuskim czy innym hiszpańskim, bo kilka innych opcji językowych jest).
Dlaczego oceniam, że Detective Pikachu Returns jest grą przede wszystkim dla młodszej młodzieży? Cóż, ta produkcja, w której nie ma jak przegrać. Gra prowadzi nas "za rączkę", przykładowo, gdy oglądamy miejsce przestępstwa, oczywiście z punktami do interakcji - to zapewniam, że nie ma opcji przegapienia czegoś. Zwyczajnie usłyszymy komunikat w stylu "chyba jeszcze nie zbadaliśmy wszystkiego" i już. Podobnie, gdy prowadzimy "dedukcję" na podstawie zebranych dowodów i świadectw z zeznań, nawet w przypadku pomyłki, kary nie ma żadnej. Ot, klikniemy w inną opcję i będzie dobrze.
Aha - fabularnie nasz ludzki bohater jako jedyny rozumie mowę Pikachu. A o ile dobrze pamiętam z seriali oglądanych też przez moje dzieci, żółty stworek zawsze cienko piszczał swoje "pika pika" - a tu mówi basowym głosem dorosłego, poważnego detektywa. Który bardzo, ale to bardzo lubi kawę. Wydało mi się to nieco zabawne. I, sygnalizowałem, że takie stwierdzenie padnie, ostatecznie dobrze się bawiłem. Na pełnym relaksie, przede wszystkim. Chociaż, gdybym gry do recenzji nie dostał, skoro nie załapałem się na "poke-manię" i do tego popkulturowego fenomenu mam zdystansowany i neutralny stosunek - to nie sądzę, abym w ogóle rozważał kupno tej produkcji. Z drugiej strony, mnóstwo dorosłych lubi kolekcjonować, więc i - z założeniem, że dostanie się grę lekką, łatwą i przyjemną - można takim osobom Detective Pikachu Returns nawet polecić.
Ale: jednak docelową grupą jest młodzież. I gdyby była wersja polska, to wahałbym się nad postawieniem nawet "ósemki". Bo gry dla dzieci to dosyć specyficzna kategoria - a i zbyt często takie produkcje robione są po najmniejszej linii oporu. A o Detective Pikachu Returns absolutnie nic takiego nie można powiedzieć. Gdyby były polskie napisy, doceniłbym, że to dopracowana produkcja dla młodszych. Bo taka jest. Ale ostatecznie jest "siódemka" - chyba, że macie te kilka, kilkanaście godzin, aby z młodzieżą siedzieć i tłumaczyć dialogi i inne teksty. W sumie, to może być przyjemna, rodzinna lekcja angielskiego (czy innego języka, który tam jest). Detective Pikachu Returns to fajna gra dla dzieci. Dla dorosłych tylko w przypadku, jeżeli lubicie opowieści o świecie, gdzie ludzie i pokémony żyją długo i szczęśliwie - o ile oczywiście, rozwiązując śledztwa i rozplątując pewną intrygę, do tego szczęścia się przyczynicie.
Ocena: 7/10 [bo nie ma języka polskiego, a to gra dla dzieci, w której jest dużo tekstu]